Blog yaoi, czyli o miłości męsko-męskiej. Osoby nietolerancyjne nie powinny tu niczego czytać.

★☆★

Nowa notka po 15 komentarzach lub jak minie moje lenistwo.

środa, 5 września 2012

Oneshot 3 [AoixUruha] "Garderoba"

"Garderoba"

Tytuł: Garderoba
Autor: Lilien
Para: Aoi x Uruha
Wiek: 16+
Gatunek tekstu: Yaoi 
Ostrzeżenia: sceny erotyczne, liczne błędy
Od autora: jest to w swoim rodzaju zapowiedź kolejnego oneshota, z jednej strony lekko się z nim łączy a z drugiej nie;

Z dedykacją dla:
- Aoi, która czkała na to od wczoraj ;* Jeszcze raz przepraszam...
- Anety, która czytała to w wersji demo i zachęciła do wcześniejszego dodania... (dużo się zmieniło?)
- oraz dla każdego, kto skomentował mojego bloga, a w szczególności dla setsune za bardzo liczne komentarze...
- no i jeszcze dla każdego, kogo bloga czytam i komentuje... ^^
- a na koniec dla ludzi z forum...

Dzisiejszy dzień był naprawdę wspaniały. Słońce świeciło jasno, ale nie było przy tym za gorąco. A w dodatku graliśmy dzisiaj koncert, a dla mnie zawsze było to wspaniale uczucie. Wszedłem do garderoby i zostawiłem w niej wszystkie swoje rzeczy, po czym podszedłem do Kai'a, który stal w sali "do prób".
- Gdzie reszta?
- Ruki jedzie z Aoi'm a Reita jest w... - Nagle drzwi się otworzyły a do pomieszczenia wszedł uśmiechnięty basista. - Nieważne.
Już na pierwszy rzut oka widać było, że Kai jest zły. A ja zastanawiałem się tylko, dlaczego Yuu przywozi na probe naszego wokalistę. Rozumiem jakby mieszkali niedaleko siebie, albo było by mu po drodze, ale nie. Ich mieszkania w przeciwnych kierunkach od klubu. Czekaliśmy na nich ponad pol godziny. Ja z każdą mijającą minutą wzdychałem coraz bardziej dobity moimi rozmyśleniami a Kai coraz bardzie zdenerwowany. Myślałem, że to przez ich spóźnienie, ale Reita powiedział mi, że jest taki od rana, a do tego przez cały czasz powtarzał: "niedorozwinięty bachor". A mówił to z taką wściekłością jakby ta osoba zabiła mu kogoś z rodziny. Kiedy w końcu przyjechali nasi spóźnialscy, Ruki szybko wszedł do pomieszczenia i nawet się z nami nie przywitawszy pociągną lidera za rękaw do ubikacji, mówiąc, że musi z nim o czymś poważnie porozmawiać. Ten natomiast po kilku minutach oporu z cichym westchnięciem poszedł za nim. Aoi natomiast usiadł kolo mnie i uśmiechnął się widocznie z czegoś bardzo zadowolony.
- A ty, co taki radosny? Spóźniliście się ponad pól godziny! - Prawie na niego krzykaczem a on tylko westchną i zaczął nas przepraszać tłumacząc, że się, że były potworne korki. Jakoś nie mogłem w to uwierzyć. - A do tego razem. - Te słowa dodałem już sobie w myślach. Okropnie bolało mnie w okolicy serca, a była to wina naszego drugiego gitarzysty, w którym skrycie się kochałem już od 2 lat. Niestety wiem, że nie mam u niego żadnych, choćby najmniejszych szans.
Przez pierwszy rok myślałem, że jest heteroseksualny, więc nie chciałem, aby poczuł do mnie wstręt lub odszedł przez to z zespołu.. Lecz później powiedział nam, że od gimnazjum nie interesują go kobiety tylko i wyłącznie mężczyźni. Z początku się ucieszyłem, w końcu sam bylem biseksualny, ale później, przez przypadek dowiedziałem się, jacy faceci są w jego typie, a na pewno nie byli tacy jak ja. A to bolało znacznie bardziej, ponieważ nie bałem się odrzucenia ze względu na moją płeć, lecz z braku miłości, pożądania. Żyłem sobie spokojnie, wzdychając do niego, śnić o nim i nic mu oczywiście nie mówiąc. Ponieważ wolałem cierpieć niż zostać wyśmiany i najprawdopodobniej zniszczyć nasza przyjaźń, albo nawet i zespól. A wtedy bolałoby jeszcze bardziej. Niestety, przez ostatni miesiąc stopniowo opuszcza mnie chęć do życia, a co za tym szło, coraz częściej sięgałem po alkohol. Może i wcześniej lubiłem sobie popić, ale nie w takich ilościach, a na-pewno nie samemu. Moje zachowanie spowodowane jest  faktem, że Aoi często, ba, nawet bardzo często przyjeżdżał wszędzie wraz z Rukim, a ten oczywiście zawsze był wtedy wesoły i uśmiechnięty. Spojrzałem jeszcze raz na obiekt moich westchnień, który akurat stroił mojego akustyka. Stop, dlaczego on dotyka moja gitarę?
- Aoi!
-Cio? - Popatrzył na mnie z tym swoim słodkim i niewinnym uśmiechem jakby niczego nie zrobił. A przecież to jest moja gitara!
- Nie chce ci nic mówić, ale to jest moja gitara. - Powiedziałem spokojnie i odpowiednio zaakcentowałem słowo "mój", aby zrozumiał aluzje. Spojrzałem na niego wyczekująco, ale zbytnio się nie przejął.
- No to ci ją nastroje. - Olał mnie, rozumiecie to? On całkowicie zlekceważył słowa, które do niego powiedziałem.
- Aoi... - Przybliżyłem się w jego stronę i zacząłem szturchać w bok, a dokładnie wiedziałem, że chłopak ma tam gilgotki. Nagle gitara wypadła mu z rąk. Niestety miała na tyle pecha, ze spadła gryfem do dolo i choć z niskiej odległości, to i tak złamał się.
- Moja gitara! - Krzyknąłem przerażony i zostawilem Yuu w spokoju, klękając przy niej.
- Trzeba było mnie nie gilgotać. - Aoi westchną cicho i wyciągnął papierosa, aby zapalić. - Nie martw się, kupisz nowa.
- Ale ja ją lubiłem... - Nagle, po tych słowach łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Naprawdę lubiłem tą gitarę, dostałem ja kiedyś w prezencie.
- Kouyou... Nie płacz. - Yuu nagle klęknął koło mnie i przytulił mocno, wierzchem dłoni ścierając łzy. Zarumieniłem się lekko na ten gest. - Kupie ci nowa, ładniejsza. Ale nie płacz, proszę. - Wtedy stało się coś niesłychanego, pocałował mnie w czoło, głaszcząc przy tym po głowie jak dziecko. Zarumieniłem się jeszcze bardziej  i szybko spuściłem głowę, aby tego nie zauważył.
- Dobra. - Odpowiedziałem po chwili uśmiechając się do niego jak najszerzej. Niestety ta piękną scenę przerwało nam chrząkniecie. Podniosłem głowę i zobaczyłem Rukiego z rękami na biodrach, jego mina właściwie nic nie wyrażała.
- Skończcie już, dobra. Nawet Reita przy was zasnął. - W tym momencie spojrzeliśmy na basistę, który smacznie spał na kanapie. A zastanawiałem się, dlaczego było tak cicho. Zaśmiałem się na ten widok i wstałem z podłogi biorąc do reki swoją rozwaloną gitarę. Przez ułamek sekundy miałem wrażenie, że Yuu wcale nie jest z tego powodu zadowolony, ale wyperswadowałem sobie tą myśl i poczochrałem mu z lekka włosy. Reszta dni minęła mi dość dziwnie. Aoi nom stop na mnie wpadał, a parę razy miałem z tego powodu niemały problem. Ze wszystkiego próbował mnie wyręczać, pomagać mi lub po prostu ze mną przebywać. Oczywiście bardzo mi się to podobało, ale jednocześni wydawało z lekka dziwne. Sam koncert przebiegł szybko, sprawnie i bez żadnych nieoczekiwanych sytuacji, do czasu. Kiedy przebierałem się w swojej garderobie przyszedł do mnie Kai.
- Uruha, masz chwilkę? - Zastanawiałem się, czego mógł ode mnie chcieć nasz lider.
 - Właściwie to tak. A co?
- Mam sprawę do ciebie. - Popatrzył na mnie przeciągle. - Aoi bardzo źle się czuje i ktoś musi go zawieść do jego domu. - On chyba ze mnie sobie żartuje.
- Ale Kai, dlaczego ja?! - Bałem się, że mogę się nie powstrzymać widząc go w takim stanie i zrobić coś głupiego.
- Ja mam jeszcze pełno roboty, Ruki już prawie nie mówi, a Rreita utrzymuje, że nie wraca dziś do mieszkania. - Zrobił krótką ale efektowną pauzę. -  A do tego wszystkiego Aoi poprosił żebyś to ty go zawiózł.
- Ale... - Po chwili doszły do mnie ostatnie słowa Kai'a. Uśmiechnąłem się do siebie zadowolony, przecież nie mogłem zawieść kogoś kogo kocham. - Dobra. - Kai popatrzył na mnie chwile, jakby nie mógł uwierzyć, że tak szybko się zgodziłem. Cóż, zawsze byłem dość upartą osobą. Pożegnał się i wyszedł z pomieszczenia.
Po spakowaniu swoich rzeczy i oczywiście przebraniu się w normalne ciuchy oraz zmyciu makijażu, co mi chwile zajęło. Poszedłem do garderoby przyjaciela. Po drodze minąłem Reite, który rozmawiał przez telefon, walnąłem go po przyjacielsku w ramię.
- A ty gdzie imprezujesz, że na noc się nie wracasz? - Popatrzył na mnie zdziwiony.
- O co ci chodzi?
- Mieć tajemnice, przed najlepszym przyjacielem. Nieładnie. - Roześmiałem się głośno i zostawiłem go samego idąc dalej prosto korytarzem. Dopiero po chwili zdziwiło mnie jego zachowanie, ale basisty już nie było. Pod drzwiami do garderoby Aoi'ego spotkałem Rukiego, który wychodził właśnie z tego pomieszczenia
- Jak tam Ruki? Słyszałem że już nie mówisz. - On tylko pokiwał potwierdzająco głową.
- Zajmij się nim dobrze. - Wychrypiał po chwili z bardzo dziwnym wyrazem twarzy. Jak tylko poszedł, ja wszedłem do środka. Shiroyama leżał na kanapie z okładem na czole.
- Jak się czujesz?
- Fatalnie. - Odpowiedział uśmiechając się przy tym szeroko. - Ale jak cie widzę jest mi już dużo lepiej.
Na te słowa, któryś raz tego dnia zarumieniłem się lekko. A może mam u niego jakieś szanse, choćby najmniejsze.
Jego garderoba była mniejsza od mojej. Z jednej strony toaletka, drzwi do łazienki, z drugiej stolik i jakieś wieszaki a na wprost drzwi stała mała, skórzana kanapa. Nie zapominając, że było tam pełno ciuchów i gitar Aoi'ego.
- Zbieramy się.
- Ale ja sobie sam poradzę. - Westchnąłem zrezygnowany. Dopiero co chciał abym się nim zajął, a teraz uważa, że sam sobie poradzi. Cóż za szybka zmiana zdania. - Gitary się nie zmieszczą a do tego nie zostawię tu samochodu, później musiałbym po niego wracać.
- Niech ci go Ruki weżnie. - Spojrzał na mnie z dość dziwną minął, jakbym był idiotą.
- Ale on mieszka w całkowicie innym kierunku niż ja.
- Ale jakoś nie przeszkadzało ci to wszędzie z nim jeździć. - Powiedziałem z wyrzutem. Bylem o niego teraz cholernie zazdrosny.
- Bo mieszkał u mnie. - Te słowa spadły na mnie niczym głaz i spowodowały pękniecie czegoś w moim sercu. A jednak byli ze sobą. Jedna łza spłynęła mi po policzku, a za nią kolejne.
- Uru? - Nie odezwałem się, stałem nadal ze spuszczoną głową plącząc. - Uru, nie plącz. Nie lubię tego.
Po tych słowach po prostu podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił. Postanowiłem postawić wszystko na jedna kartę.
- Aoi, ja... Ja... Ja cię kocham. - Chciałem się schować jak małe dziecko, które przyznało się do czegoś straszne i obawiał się kary. Ja balem się odrzucenia, które było tak nieuchronne. Mocniej wtuliłem się w chłopaka.
- Jesteś pewny, że kochasz takiego idiotę jak ja, który psuje ludziom gitary? - Zadał to pytanie z taką jakby radością w głosie. Spojrzałem na jego twarz, prosto w oczy. Uśmiechał się si, a w tych pięknych czarnych tęczówkach tańczyły iskierki radości.
- Tak. - Odpowiedziałem cicho, a on uśmiechając się jeszcze szerzej i przytulił mnie mocniej.
- I tutaj mamy problem. - Zdziwiłem się, jego reakcje cielesna i słowna były tak rożne. Może tylko się mną bawił? - Wiesz, bo ja kocham takiego roztrzepanego gitarzystę, o bardzo seksownych udach i słodkim wyglądzie. Może go znasz? - Pokręciłem głową przecząco. - Nie? Pomyśl... - W tym momencie poczułem jak jego wargi delikatnie dotknęły moich składając na nich subtelny pocałunek. - Stoi przede mną.
Patrzyłem na niego z lekkim niedowierzaniem. Czy on właśnie powiedział że mnie kocha? Ale to przecież jest niemożliwe. Chłopak westchnął widząc moją reakcje i delikatnie złapał mój podbródek powodując, że spojrzałem mu prosto w oczy.
- Kouyou Takashima, kocham cię. - Nadal wpatrywałem się w niego z lekko przechyloną głową. Zanim zrozumiałem sens jego słów znów poczułem smak ust Aoi'ego. Były słodkie, tak jak ich właściciel. Najpierw całował mnie delikatnie, z miłością, a ja zarzuciłem mu ręce na szyje oddając pieszczotę. Po chwili poczułem jak jego język przejeżdża powoli po mojej dolnej wardze domagając się więcej. Uchyliłem wiec je lekko wpuszczając go do środka i rozpoczynając tą namiętna pieszczotę. Badaliśmy swoje podniebienia, policzki powoli zatracając się. Trwałoby to dłużej ale zabrakło nam już powietrza.
- Yuu, ty nie żartujesz ze mnie?
- Nie. - Zaśmiał się i znów mnie namiętnie pocałował wkładając przy tym ręce pod  moją koszulkę i delikatnie jeżdżąc dłońmi po moich plecach, przy tym wywołując u mnie lekkie dreszcze.
- Ale tak tutaj? - Oderwałem się od niego i spojrzałem prosto w jego piękne oczy. Przecież byliśmy w garderobie, a do tego w miejscu publicznym, a jeśliby ktoś tu teraz wszedł?
- Chyba że tego nie chcesz? - On również patrzył na mnie. Balem się ale jednocześnie nie moglem powstrzymać narastającego podniecenia. Niestety, ale to drugie wzięło górę.
- Zamknij drzwi. - Stwierdziłem po chwili. Yuu posłuchał mnie i przekręcił kluczyk, po czym usiadł sobie wygodnie na kanapie. Uśmiechając się przy tym kusząco.
- Chodź do mnie moja kaczuszko. - Kaczuszko? Przekręciłem lekko głowę i ze zdziwioną minął popatrzyłem na niego pytająco.
- Kaczuszko?
- Nieważne. Ale już choć do mnie bo inaczej zaraz cie zgwałcę. - Zaśmiałem się i wygodnie usadowiłem na jego kolanach ściągając mu przy tym koszulkę i ocierając swoim kroczem o jego. Pocałowałem go namiętnie dokładnie badając wnętrze jego ust. W tym czasie i on pozbył się mojej koszuli rzucając ja gdzieś w kąta. Zarz po tym zaplotłem mu ręce na szyi i przyciągnąłem do kolejnego pocałunku. Miałem niedosyt jego słodkiego smaku. Kiedy skończyliśmy Aoi zaczął całować mnie po szyi zostawiając na niej mokre ślady i parę małych, różowych malinek. Widząc że jest mu trochę nie wygodnie pocięglem go w taki sposób że wylądowałem plecami na kanapie a on zawisł nade mną podpierając się na rękach po obu stronach mojej głowy. Uśmiechnąłem się zadziornie, a on delikatnie pocałował kącik moich ust, po czym wrócił do wcześniejszych pieszczot. Zatrzymał się na chwile i delikatnie przejechał językiem po moim sutku, a ja mruknąłem przy tym cicho. Szybko, ale lekko pociągnąłem go za włosy do góry i łapczywi przyssałem do jego prawego sutka. Na ten niespodziewany ruch z mojej strony Yuu odchylił głowę do tylu i głośno westchną. Kiedy skończyłem znów opadłem na kanapę i kolanem, przez przypadek, przycisnąłem jego krocze wywołując u niego kolejne jęknięcie. Chłopak powrócił do czynności, którą mu wcześniej przerwałem. Na przemian ssał, gryzł i lizał mój prawy sutek, a lewy pieścił ręka lekko go szczypiąc. Wplotłem mu dłonie we włosy i całym ciałem oddawałem się tej subtelnej i bardzo podniecającej pieszczocie. Drugą, wolną ręką gładził moje podbrzusze co chwile palcami przejeżdżając pod gumką od moich bokserek. Czułem jak w moich spodniach robi się coraz ciaśniej. Po chwili zaprzestał wykonywanej czynności, na co zareagowałem cichym jęknięciem wyrażającym moje niezadowolenie. Pomału zjechał językiem wzdłuż mojego brzucha zatrzymując się chwile przy pępku a później przy samych spodniach. Zębami rozpiął mój rozporek i jednym szybkim ruchem pozbył się ich, rzucając je aż pod drzwi, które zresztą daleko nie były. Leżałem przed nim w samych bokserkach, oddychając ciężko i lekko się rumieniąc. Aoi przegryzł lekko wargę patrząc na mnie.
- Słodki. - Uśmiechnął się tajemniczo i przejechał dłonią po gumce od moich bokserek, na co zareagowałem westchnięciem.
- Yuu... Proszę... - Uśmiechną się jeszcze szerzej i lubieżnie oblizał usta, po czym schylił się by pocałować mnie w miejscu gdzie wystawała mi kość biodrowa, zostawiając przy tym dużą, czerwoną malinkę.
- Teraz należysz tylko do mnie. - Na te słowa pokazałem mu wszystkie swoje zęby i delikatnie, ale zachęcająco poruszyłem biodrami do góry ocierając się przy tym o niego. Wiedziałem, jak ten ruch na niego zadziała. Pomału ściągnął moje bokserki i znowu oblizał usta. Oddychałem szybko czując narastające podniecenie. Yuu schylił się i ucałował główkę mojego nabrzmiałego penisa. W tym momencie przeszedł mnie dreszcz i mimowolnie znów podniosłem biodra w górę domagając się więcej. Aoi przejechał językiem wzdłuż mojej stojącej męskości by po chwili wziąć ją całą do usta. Jęknąłem zadowolony. Zaczął powoli poruszać głowo co chwile zaciskając usta, ssąc go, liżąc oraz drażniąc swoimi zębami. Z każdym takim ruchem mocniej zaciskałem pięści i wiłem się pod nim.
- Nie... Baw się... Mną... - Wyjęczałem i zachęcająco poruszyłem biodrami. On uśmiechnął się i przyspieszył. Po paru minutach doszedłem wprost do jego ust wręcz krzycząc jego imię. Byłem naprawdę szczęśliwy widząc jak przełyka wszystko i oblizuje usta ze smakiem.
- Jesteś naprawde słodki. - Zamruczał mi wprost do ucha, a ja znów się lekko zarumieniłem uspokajać przy tym oddech. Niestety Yuu mi w tym nie pomagał i namiętnie pocałował w usta. Kiedy wreszcie oderwał się ode mnie spojrzał mi w prosto w oczy.
- Kouyou czy ty... Kiedyś... Robiłeś to z mężczyzna? - Powiedział to bardzo poważnie delikatnie gładząc mój policzek wierzchem dłoni. Uśmiechnąłem się i twierdząco pokiwałem głowa. Miałem wcześniej jednego chłopaka, ale uważał, że poświęcam mu za mało uwagi oraz, że się go wstydzę przed innymi, więc zerwaliśmy. Ale prawdę powiedziawszy, wtedy to ja bylem na górze.
Po przyciągnięciu go z powrotem do zachłannego pocałunku rakami rozpiąłem mu pasek a później rozporek, po czym z lekkim trudem spowodowanym, że leżałem pod nim i nadal go całowałem, zdjąłem mu spodnie do kolan. Yuu na szczęście pomógł mi trochę i sam pozbył się swoich bokserek rzucając je wraz ze spodniami gdzieś za kanapę. Delikatnie dotknąłem jego członka, przejeżdżając palcami po jego trzonie i poczułem, że znów zaczynam się podnieca. Aoi uśmiechną się na ten gest i palcami pogładził mnie po włosach. Chciałem ułożyć mu się wygodnie, ale nagle poczułem, że brakuje mi kanapy i wraz z kochankiem spadłem na podłogę. Wywołało to nasz głośny śmiech, choć wiedziałem, że będę mieć dużego i bardzo pięknego siniaka na prawym pośladku. Aoi przejechał ręka po moim udzie, na co zachichotałem, ponieważ miałem tam łaskotki. Po chwili włożył sobie dwa palce do ust i zaczął je odpowiednio nawilżać. Przy okazji ocierając się specjalnie o moje krocze, na wzdychałem mimowolnie.
Właściwie trochę bałem się bólu, ale, jednocześnie ufałem mojemu Yuu, wiedziałem, że on nic minie nie skrzywdzi. Uśmiechnąłem się do swoich myśli, tak, Yuu był tylko i wyłącznie mój, a ja należałem do niego.
Po chwili poczułem jak jeden z jego placów znalazł się we mnie. Syknąłem cicho, kiedy dołączył do niego drugi i zaczęły się lekko poruszać rozciągając mnie lekko. Na początku czułem tylko ból ale pomału ustępował on przyjemności. Niestety skończyła się ona równie szybko jak zaczęła. Yuu oparł się rekami nad moja głowa i pocałował moje lekko rozwarte usta. W tym czasie wszedł we mnie delikatnie, ale i tak cholernie to bolało. Krzyknąłem w jego usta a do oczu napłynęły mi łzy. Chłopak scałował je z moich policzków, szepcząc przy tym jakieś uspokajające słówka, po czym zarzucił moje ręce na swoją szyje.
- Przepraszam. - Delikatny pocałunek. - Zaraz przestanie. - Kolejny. - Zaufaj mi. - I jeszcze jeden. Uśmiechnąłem się do niego i założyłem mu włosy za ucho.
- Mówiłem ci już. Kocham cię, a to łączy się z zaufaniem. - Wyszeptałem, jednocześnie dałem mu znak ze może kontynuować. Pomału, delikatnie zaczął się we mnie poruszać, a ja wbijałem mu przy każdym pchnięciu paznokcie w plecy, jęcząc przy tym boleśnie. Po paru pchnięciach ból zastąpiła ogarniająca rozkosz, którą wyrażałem coraz głośniejszymi jękami. Zaplotłem mu nogi na plecach i szepcząc jego piękne imię błagałem o jeszcze. A on z uśmiechem na twarzy spełniał moje prośby przyśpieszając.
- Yuu... Ja... - Przerwał mi brutalnym pocałunkiem i uderzył w moją prostatę. Krzyknąłem głośno z zadowolenia. Doszliśmy po chwili razem, krzycząc swoje imiona. Aoi opadł na mnie, a odszukawszy moje spękane od pocałunków usta, złożył na nich delikatnie swoje. Przelewając w tym geście całą swoją miłość do mnie. Wyszedł ze mnie i położył się na podłodze obok. A ja od razu ułożyłem mu swoją głowę na piersi i wsłuchiwałem się w nasze bicie serc i zwalniające oddechy. Yuu głaskał mnie czule po głowie, a ja oplotłem go szczelnie rękami. Kiedy bylem już wstanie cokolwiek powiedzieć przypomniała mi się jedna ważna sprawa.
- Yuu, a co Rukim? - Spytałem cicho, bojąc się odpowiedzi, którą mogę usłyszeć. Przecież mogłem być tylko jego zabawką, dziwką na jedną noc.
- A co ma z nim być? - Podniosłem głowę i spojrzałem prosta w jego piękne oczy, w których malowało się pytanie.
- No, wy... Nie jesteście razem? - Dalej na niego patrzyłem, powstrzymując łzy. Po chwili uśmiechnął się do mnie i pocałował w sam czubek głowy.
- Nie. Co ci przyszło do głowy? - Za śmiał się i złapał dłonią mój podbródek. - Fakt, mieszkał u mnie. Ale pękła mu rura czy coś w tym stylu, więc się zgodziłem. Dzisiaj wrócił już do siebie. Na dodatku dzisiejszy dzień był jego planem. - Odetchnąłem z ulgą.
- Łącznie z rozwaloną gitarą?
- To akurat nie. - Zaśmiałem się i spróbowałem wstać, ale niestety było to strasznie utrudnione, nie tyle o ból, co silne ramiona chłopaka. Yuu odprowadził mnie wzrokiem, aż do samej łazienki, która była w garderobie. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w swoje ciuchy. Gdy wróciłem czekał już na mnie ubrany i palił papierosa. Jak tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko.
A ponoć tak bardzo źle się czułeś? - Podszedłem do niego bliżej i delikatnie pocałowałem w policzek.
- Jesteś moim prywatnym lekarstwem. - Zgasił papierosa w popielniczce i popatrzył na mnie. - A ty jak czujesz? - Prawie się wzruszyłem widząc tą troskę w jego oczach. - Bardzo cie boli?
- Tak.
- Przepraszam. - Spuścił głowę, a ja słysząc te słowa mocno przytuliłem się do niego i dokończyłem swoją wypowiedź.
- Wiesz, podłogi to oni miękkiej nie maja. - Roześmialiśmy się głośno. Aoi pocałował mnie lekko w szyje.
- Wierze ci na słowo.
Wyszliśmy razem ze studia i spakowaliśmy swoje rzeczy, każdy do swojego auta. Yuu uważał, że w takim stanie nie powinienem prowadzić, ale się oparłem i sam pojechałem do domu.
Gdy wieczorem leżałem na łózko w samych bokserkach zastanawiałem się czy to czasem nie był tylko i wyłącznie sen. Ale dowodem realizmu całego zdarzenia był wielki siniak na moim pośladku i czerwona malinka nad linią bokserek. Przejechałem po niej palcem i uśmiechnąłem się sam do siebie. Kiedy pomału odpływałem w już krainę snu, usłyszałem dzwonek do drzwi. Przeklinając głośno mojego niespodziewanego gościa, otworzyłem je. W progu ujrzałem stojącego Yuu, który z powodu deszczu był cały mokry. Wpuściłem go do środka, szybko dałem ręcznik, suche ubrania i zrobiłem gorącej herbaty.
- Co cie do mnie sprowadza o tak późnej porze i w taką pogodę? - Usiadłem na przeciwko Aoi'ego w fotelu i spojrzałem na niego pytająco. Nawet w tym świetle dało się zauważyć lekki rumieniec na jego twarzy.
- Ja, no... Bylem niedaleko... I... No, pomyślałem sobie... - Westchnąłem cicho. A nie tak dawno był taki pewny siebie. Yuu wziął głęboki oddech. - W klubie zapomniałem się ciebie spytać czy będziesz ze mną chodzić.
Spojrzałem na niego lekko przechylając głowę w bok i patrząc jak mnie koszulkę, którą mu dałem. Gdy tylko otrząsnąłem się w końcu z szoku, wpiłem się z miłością w jego usta. Przygniatając go ty samym swoim ciałem.
- Idiota z ciebie, wiesz. - Uśmiechnął się tylko i pogłaskał mnie po głowie. - Tylko o tym marze. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie  dość długo, a ja pomału usypiałem w jego ramionach.
- Kouyou dasz rade dojść do sypialni?
- Yhym. - Mruknąłem tylko sennie jedną nogą będą już w krainie morfeusza. Yuu westchnął cicho i zaniósł mnie do sypialni.
- Dobranoc kochanie. - Pocałował mnie delikatnie w policzek i już miał wychodzić z pokoju gdy złapałem go ręką za koszulkę.
- Śpij ze mną. - Mruknąłem i pociągnąłem go tak, że upadł na łóżko
- Z chęcią. - Aoi rozebrał się do samych bokserek i położył koło mnie nakrywając na szczelnie kołdrą. Wtuliłem się w jego piękny nagi tors i usnąłem. Czułem jeszcze jak mnie mocno przytula i całuje lekko w czubek głowy. Mógłbym tak zasypiać codziennie.

EPILOG:
Na próbę przyjechaliśmy razem moim samochodem. Okazało się że Aoi przyszedło do mnie piechotą, a wcale blisko nie miał.
- Yuu ile? - Spytałem z znienacka odpinając przy tym pasy. Chłopak spojrzał na mnie lekko zdziwiony.
- Co ile?
- Od jak dawna ci się podobam?
- A będzie z jakieś dwa lata. A co? - Nadal patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Dwa lata?! - Zaśmiałem się. - Dlaczego dopiero teraz?
- Hym. Balem się odrzucenia z twojej strony. - Westchnął cicho. - Próbowałem nawet zastąpić cie innymi mężczyznami ale mi nie wyszło. Dopiero Ruki uświadomił mi, że mam u ciebie duże szanse, oraz o tym, że jesteś biseksualny. Nigdy bym o tym nie pomyślał. A ty? - Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się szeroko.
- Dwa lata. - Na moje słowa roześmiał się. - Jak się w końcu dowiedziałem, że jesteś gejem to myślałem ze nie jestem w twoim typie.
- Jesteśmy kompletnymi idiotami Kouyou.
- Ale szczęśliwymi. - Pocałowałem go delikatnie w usta i wysiadłem z auta. W tej chwili miałem daleko gdzieś paparazzi i innych pseudo fanów. Po chwili byliśmy już w studiu, gdzie czekała reszta. Przywitaliśmy się
- Siadajcie. - Reita posunął się nam na kanapie.
- Dziękuje, postoje. - Uśmiechnąłem się krzywo. Na prawym pośladku miałem naprawdę wielkiego sinika.
- Czemu? - Spytał troskliwie Kai, który siedział już za perkusja.
- Nieważne. - Na te słowa Aoi roześmiał się głośno. - To wcale nie jest śmieszne. Wiesz że to bolało.
- Ciekawe czemu? - Roześmiał się Ruki, który właśnie wszedł do pomieszczenia. Puścił nam oczko nadal się uśmiechając. W tamtej chwili chciałem go zabić, chodź wiedziałem, że wiele mu zawdzięczam.
- Spadł... Spadł z kanapy. - Aoi wręcz leżał na podłodze ze śmiechu oznajmiając chłopakom powód mojego zachowania. A reszta oczywiście roześmiała się jeszcze bardziej.
- Ale to naprawdę nie jest śmieszne. Yuu-chan! - Próbowałem udawać obrażonego, ale tak naprawdę mnie też to trochę bawiło.
- Wiem, ty moja kaczuszko. - Pociągnął mnie za rękę w taki sposób, że wylądowałem mu na kolanach. Delikatnie pocałował mnie w policzek i szepnął do ucha. - Dzisiaj spróbujemy rozmasować ci ten pośladek. - Na te słowa zarumieniłem się mocno i wtuliłem w kochanka.
Kiedy wróciliśmy wieczorem do mojego domu Yuu zrobił to co obiecał. Tym razem obyło się bez niewygodnej kanapy i upadków. Byliśmy tylko we dwoje.
- Kocham cię Kouyou.
- Wiem. Ja ciebie też Yuu.

Koniec <3

2 komentarze:

  1. świetne opowiadanie, pierwsze takie opowiadanie które przeczytałam od początku do końca dzięki tobie chyba polubię yaoi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, miałaś rację. Całkiem sporo błędów. Scenka rodzajowa bardzo fajnie napisana :) biedny Uru.. ten siniak musiał być naprawdę spory bo wiem jak to jest spaść z kanapy lub krzesła ^^"
    Bardzo mi się podobało (przepraszam, nie jestem w stanie wykrzesać z siebie o tej godzinie dłuższego komentarza) :)

    OdpowiedzUsuń

magazyn Asia on Wave