"Garderoba"
Tytuł: Garderoba
Autor: Lilien
Para: Aoi x Uruha
Wiek: 16+
Gatunek tekstu: Yaoi
Ostrzeżenia: sceny erotyczne, liczne błędy
Od autora: jest
to w swoim rodzaju zapowiedź kolejnego oneshota, z jednej strony lekko
się z nim łączy a z drugiej nie;
-
Aoi, która czkała na to od wczoraj ;* Jeszcze raz przepraszam...
-
Anety, która czytała to w wersji demo i zachęciła do wcześniejszego dodania...
(dużo się zmieniło?)
-
oraz dla każdego, kto skomentował mojego bloga, a w szczególności dla setsune
za bardzo liczne komentarze...
-
no i jeszcze dla każdego, kogo bloga czytam i komentuje... ^^
-
a na koniec dla ludzi z forum...
Dzisiejszy
dzień był naprawdę wspaniały. Słońce świeciło jasno, ale nie było przy tym za
gorąco. A w dodatku graliśmy dzisiaj koncert, a dla mnie zawsze było to
wspaniale uczucie. Wszedłem do garderoby i zostawiłem w niej wszystkie swoje
rzeczy, po czym podszedłem do Kai'a, który stal w sali "do prób".
-
Gdzie reszta?
-
Ruki jedzie z Aoi'm a Reita jest w... - Nagle drzwi się otworzyły a do
pomieszczenia wszedł uśmiechnięty basista. - Nieważne.
Już
na pierwszy rzut oka widać było, że Kai jest zły. A ja zastanawiałem się tylko,
dlaczego Yuu przywozi na probe naszego wokalistę. Rozumiem jakby mieszkali
niedaleko siebie, albo było by mu po drodze, ale nie. Ich mieszkania w
przeciwnych kierunkach od klubu. Czekaliśmy na nich ponad pol godziny. Ja z
każdą mijającą minutą wzdychałem coraz bardziej dobity moimi rozmyśleniami a Kai
coraz bardzie zdenerwowany. Myślałem, że to przez ich spóźnienie, ale Reita
powiedział mi, że jest taki od rana, a do tego przez cały czasz powtarzał:
"niedorozwinięty bachor". A mówił to z taką wściekłością jakby ta
osoba zabiła mu kogoś z rodziny. Kiedy w końcu przyjechali nasi spóźnialscy,
Ruki szybko wszedł do pomieszczenia i nawet się z nami nie przywitawszy
pociągną lidera za rękaw do ubikacji, mówiąc, że musi z nim o czymś poważnie
porozmawiać. Ten natomiast po kilku minutach oporu z cichym westchnięciem
poszedł za nim. Aoi natomiast usiadł kolo mnie i uśmiechnął się widocznie z
czegoś bardzo zadowolony.
-
A ty, co taki radosny? Spóźniliście się ponad pól godziny! - Prawie na niego
krzykaczem a on tylko westchną i zaczął nas przepraszać tłumacząc, że się, że
były potworne korki. Jakoś nie mogłem w to uwierzyć. - A do tego razem. - Te
słowa dodałem już sobie w myślach. Okropnie bolało mnie w okolicy serca, a była
to wina naszego drugiego gitarzysty, w którym skrycie się kochałem już od 2
lat. Niestety wiem, że nie mam u niego żadnych, choćby najmniejszych szans.
Przez
pierwszy rok myślałem, że jest heteroseksualny, więc nie chciałem, aby poczuł
do mnie wstręt lub odszedł przez to z zespołu.. Lecz później powiedział nam, że
od gimnazjum nie interesują go kobiety tylko i wyłącznie mężczyźni. Z początku
się ucieszyłem, w końcu sam bylem biseksualny, ale później, przez przypadek
dowiedziałem się, jacy faceci są w jego typie, a na pewno nie byli tacy jak ja.
A to bolało znacznie bardziej, ponieważ nie bałem się odrzucenia ze względu na
moją płeć, lecz z braku miłości, pożądania. Żyłem sobie spokojnie, wzdychając
do niego, śnić o nim i nic mu oczywiście nie mówiąc. Ponieważ wolałem cierpieć
niż zostać wyśmiany i najprawdopodobniej zniszczyć nasza przyjaźń, albo nawet i
zespól. A wtedy bolałoby jeszcze bardziej. Niestety, przez ostatni miesiąc
stopniowo opuszcza mnie chęć do życia, a co za tym szło, coraz częściej
sięgałem po alkohol. Może i wcześniej lubiłem sobie popić, ale nie w takich
ilościach, a na-pewno nie samemu. Moje zachowanie spowodowane jest
faktem, że Aoi często, ba, nawet bardzo często przyjeżdżał wszędzie wraz z
Rukim, a ten oczywiście zawsze był wtedy wesoły i uśmiechnięty. Spojrzałem
jeszcze raz na obiekt moich westchnień, który akurat stroił mojego akustyka.
Stop, dlaczego on dotyka moja gitarę?
-
Aoi!
-Cio?
- Popatrzył na mnie z tym swoim słodkim i niewinnym uśmiechem jakby niczego nie
zrobił. A przecież to jest moja gitara!
-
Nie chce ci nic mówić, ale to jest moja gitara. - Powiedziałem spokojnie i
odpowiednio zaakcentowałem słowo "mój", aby zrozumiał aluzje.
Spojrzałem na niego wyczekująco, ale zbytnio się nie przejął.
-
No to ci ją nastroje. - Olał mnie, rozumiecie to? On całkowicie zlekceważył
słowa, które do niego powiedziałem.
-
Aoi... - Przybliżyłem się w jego stronę i zacząłem szturchać w bok, a dokładnie
wiedziałem, że chłopak ma tam gilgotki. Nagle gitara wypadła mu z rąk. Niestety
miała na tyle pecha, ze spadła gryfem do dolo i choć z niskiej odległości, to i
tak złamał się.
-
Moja gitara! - Krzyknąłem przerażony i zostawilem Yuu w spokoju, klękając przy
niej.
-
Trzeba było mnie nie gilgotać. - Aoi westchną cicho i wyciągnął papierosa, aby
zapalić. - Nie martw się, kupisz nowa.
-
Ale ja ją lubiłem... - Nagle, po tych słowach łzy zaczęły spływać mi po
policzkach. Naprawdę lubiłem tą gitarę, dostałem ja kiedyś w prezencie.
-
Kouyou... Nie płacz. - Yuu nagle klęknął koło mnie i przytulił mocno, wierzchem
dłoni ścierając łzy. Zarumieniłem się lekko na ten gest. - Kupie ci nowa,
ładniejsza. Ale nie płacz, proszę. - Wtedy stało się coś niesłychanego,
pocałował mnie w czoło, głaszcząc przy tym po głowie jak dziecko. Zarumieniłem
się jeszcze bardziej i szybko spuściłem głowę, aby tego nie zauważył.
-
Dobra. - Odpowiedziałem po chwili uśmiechając się do niego jak najszerzej.
Niestety ta piękną scenę przerwało nam chrząkniecie. Podniosłem głowę i
zobaczyłem Rukiego z rękami na biodrach, jego mina właściwie nic nie wyrażała.
-
Skończcie już, dobra. Nawet Reita przy was zasnął. - W tym momencie spojrzeliśmy
na basistę, który smacznie spał na kanapie. A zastanawiałem się, dlaczego było
tak cicho. Zaśmiałem się na ten widok i wstałem z podłogi biorąc do reki swoją
rozwaloną gitarę. Przez ułamek sekundy miałem wrażenie, że Yuu wcale nie jest z
tego powodu zadowolony, ale wyperswadowałem sobie tą myśl i poczochrałem mu z
lekka włosy. Reszta dni minęła mi dość dziwnie. Aoi nom stop na mnie wpadał, a
parę razy miałem z tego powodu niemały problem. Ze wszystkiego próbował mnie
wyręczać, pomagać mi lub po prostu ze mną przebywać. Oczywiście bardzo mi się
to podobało, ale jednocześni wydawało z lekka dziwne. Sam koncert przebiegł
szybko, sprawnie i bez żadnych nieoczekiwanych sytuacji, do czasu. Kiedy
przebierałem się w swojej garderobie przyszedł do mnie Kai.
-
Uruha, masz chwilkę? - Zastanawiałem się, czego mógł ode mnie chcieć nasz
lider.
-
Właściwie to tak. A co?
-
Mam sprawę do ciebie. - Popatrzył na mnie przeciągle. - Aoi bardzo źle się
czuje i ktoś musi go zawieść do jego domu. - On chyba ze mnie sobie żartuje.
-
Ale Kai, dlaczego ja?! - Bałem się, że mogę się nie powstrzymać widząc go w
takim stanie i zrobić coś głupiego.
-
Ja mam jeszcze pełno roboty, Ruki już prawie nie mówi, a Rreita utrzymuje, że
nie wraca dziś do mieszkania. - Zrobił krótką ale efektowną pauzę. - A do
tego wszystkiego Aoi poprosił żebyś to ty go zawiózł.
-
Ale... - Po chwili doszły do mnie ostatnie słowa Kai'a. Uśmiechnąłem się do
siebie zadowolony, przecież nie mogłem zawieść kogoś kogo kocham. - Dobra. -
Kai popatrzył na mnie chwile, jakby nie mógł uwierzyć, że tak szybko się
zgodziłem. Cóż, zawsze byłem dość upartą osobą. Pożegnał się i wyszedł z
pomieszczenia.
Po
spakowaniu swoich rzeczy i oczywiście przebraniu się w normalne ciuchy oraz
zmyciu makijażu, co mi chwile zajęło. Poszedłem do garderoby przyjaciela. Po
drodze minąłem Reite, który rozmawiał przez telefon, walnąłem go po
przyjacielsku w ramię.
-
A ty gdzie imprezujesz, że na noc się nie wracasz? - Popatrzył na mnie
zdziwiony.
-
O co ci chodzi?
-
Mieć tajemnice, przed najlepszym przyjacielem. Nieładnie. - Roześmiałem się
głośno i zostawiłem go samego idąc dalej prosto korytarzem. Dopiero po chwili
zdziwiło mnie jego zachowanie, ale basisty już nie było. Pod drzwiami do
garderoby Aoi'ego spotkałem Rukiego, który wychodził właśnie z tego
pomieszczenia
-
Jak tam Ruki? Słyszałem że już nie mówisz. - On tylko pokiwał potwierdzająco
głową.
-
Zajmij się nim dobrze. - Wychrypiał po chwili z bardzo dziwnym wyrazem twarzy.
Jak tylko poszedł, ja wszedłem do środka. Shiroyama leżał na kanapie z okładem
na czole.
-
Jak się czujesz?
-
Fatalnie. - Odpowiedział uśmiechając się przy tym szeroko. - Ale jak cie widzę
jest mi już dużo lepiej.
Na
te słowa, któryś raz tego dnia zarumieniłem się lekko. A może mam u niego
jakieś szanse, choćby najmniejsze.
Jego
garderoba była mniejsza od mojej. Z jednej strony toaletka, drzwi do łazienki,
z drugiej stolik i jakieś wieszaki a na wprost drzwi stała mała, skórzana
kanapa. Nie zapominając, że było tam pełno ciuchów i gitar Aoi'ego.
-
Zbieramy się.
-
Ale ja sobie sam poradzę. - Westchnąłem zrezygnowany. Dopiero co chciał abym
się nim zajął, a teraz uważa, że sam sobie poradzi. Cóż za szybka zmiana
zdania. - Gitary się nie zmieszczą a do tego nie zostawię tu samochodu, później
musiałbym po niego wracać.
-
Niech ci go Ruki weżnie. - Spojrzał na mnie z dość dziwną minął, jakbym był
idiotą.
-
Ale on mieszka w całkowicie innym kierunku niż ja.
-
Ale jakoś nie przeszkadzało ci to wszędzie z nim jeździć. - Powiedziałem z
wyrzutem. Bylem o niego teraz cholernie zazdrosny.
-
Bo mieszkał u mnie. - Te słowa spadły na mnie niczym głaz i spowodowały
pękniecie czegoś w moim sercu. A jednak byli ze sobą. Jedna łza spłynęła mi po
policzku, a za nią kolejne.
-
Uru? - Nie odezwałem się, stałem nadal ze spuszczoną głową plącząc. - Uru, nie
plącz. Nie lubię tego.
Po
tych słowach po prostu podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił.
Postanowiłem postawić wszystko na jedna kartę.
-
Aoi, ja... Ja... Ja cię kocham. - Chciałem się schować jak małe dziecko, które
przyznało się do czegoś straszne i obawiał się kary. Ja balem się odrzucenia,
które było tak nieuchronne. Mocniej wtuliłem się w chłopaka.
-
Jesteś pewny, że kochasz takiego idiotę jak ja, który psuje ludziom gitary? -
Zadał to pytanie z taką jakby radością w głosie. Spojrzałem na jego twarz,
prosto w oczy. Uśmiechał się si, a w tych pięknych czarnych tęczówkach tańczyły
iskierki radości.
-
Tak. - Odpowiedziałem cicho, a on uśmiechając się jeszcze szerzej i przytulił
mnie mocniej.
-
I tutaj mamy problem. - Zdziwiłem się, jego reakcje cielesna i słowna były tak
rożne. Może tylko się mną bawił? - Wiesz, bo ja kocham takiego roztrzepanego
gitarzystę, o bardzo seksownych udach i słodkim wyglądzie. Może go znasz? -
Pokręciłem głową przecząco. - Nie? Pomyśl... - W tym momencie poczułem jak jego
wargi delikatnie dotknęły moich składając na nich subtelny pocałunek. - Stoi
przede mną.
Patrzyłem
na niego z lekkim niedowierzaniem. Czy on właśnie powiedział że mnie kocha? Ale
to przecież jest niemożliwe. Chłopak westchnął widząc moją reakcje i delikatnie
złapał mój podbródek powodując, że spojrzałem mu prosto w oczy.
-
Kouyou Takashima, kocham cię. - Nadal wpatrywałem się w niego z lekko
przechyloną głową. Zanim zrozumiałem sens jego słów znów poczułem smak ust
Aoi'ego. Były słodkie, tak jak ich właściciel. Najpierw całował mnie
delikatnie, z miłością, a ja zarzuciłem mu ręce na szyje oddając pieszczotę. Po
chwili poczułem jak jego język przejeżdża powoli po mojej dolnej wardze
domagając się więcej. Uchyliłem wiec je lekko wpuszczając go do środka i
rozpoczynając tą namiętna pieszczotę. Badaliśmy swoje podniebienia, policzki
powoli zatracając się. Trwałoby to dłużej ale zabrakło nam już powietrza.
-
Yuu, ty nie żartujesz ze mnie?
-
Nie. - Zaśmiał się i znów mnie namiętnie pocałował wkładając przy tym ręce
pod moją koszulkę i delikatnie jeżdżąc dłońmi po moich plecach, przy tym
wywołując u mnie lekkie dreszcze.
-
Ale tak tutaj? - Oderwałem się od niego i spojrzałem prosto w jego piękne oczy.
Przecież byliśmy w garderobie, a do tego w miejscu publicznym, a jeśliby ktoś
tu teraz wszedł?
-
Chyba że tego nie chcesz? - On również patrzył na mnie. Balem się ale
jednocześnie nie moglem powstrzymać narastającego podniecenia. Niestety, ale to
drugie wzięło górę.
-
Zamknij drzwi. - Stwierdziłem po chwili. Yuu posłuchał mnie i przekręcił
kluczyk, po czym usiadł sobie wygodnie na kanapie. Uśmiechając się przy tym
kusząco.
-
Chodź do mnie moja kaczuszko. - Kaczuszko? Przekręciłem lekko głowę i ze
zdziwioną minął popatrzyłem na niego pytająco.
-
Kaczuszko?
-
Nieważne. Ale już choć do mnie bo inaczej zaraz cie zgwałcę. - Zaśmiałem się i
wygodnie usadowiłem na jego kolanach ściągając mu przy tym koszulkę i ocierając
swoim kroczem o jego. Pocałowałem go namiętnie dokładnie badając wnętrze jego
ust. W tym czasie i on pozbył się mojej koszuli rzucając ja gdzieś w kąta. Zarz
po tym zaplotłem mu ręce na szyi i przyciągnąłem do kolejnego pocałunku. Miałem
niedosyt jego słodkiego smaku. Kiedy skończyliśmy Aoi zaczął całować mnie po
szyi zostawiając na niej mokre ślady i parę małych, różowych malinek. Widząc że
jest mu trochę nie wygodnie pocięglem go w taki sposób że wylądowałem plecami
na kanapie a on zawisł nade mną podpierając się na rękach po obu stronach mojej
głowy. Uśmiechnąłem się zadziornie, a on delikatnie pocałował kącik moich ust,
po czym wrócił do wcześniejszych pieszczot. Zatrzymał się na chwile i
delikatnie przejechał językiem po moim sutku, a ja mruknąłem przy tym cicho.
Szybko, ale lekko pociągnąłem go za włosy do góry i łapczywi przyssałem do jego
prawego sutka. Na ten niespodziewany ruch z mojej strony Yuu odchylił głowę do
tylu i głośno westchną. Kiedy skończyłem znów opadłem na kanapę i kolanem,
przez przypadek, przycisnąłem jego krocze wywołując u niego kolejne jęknięcie.
Chłopak powrócił do czynności, którą mu wcześniej przerwałem. Na przemian ssał,
gryzł i lizał mój prawy sutek, a lewy pieścił ręka lekko go szczypiąc. Wplotłem
mu dłonie we włosy i całym ciałem oddawałem się tej subtelnej i bardzo
podniecającej pieszczocie. Drugą, wolną ręką gładził moje podbrzusze co chwile
palcami przejeżdżając pod gumką od moich bokserek. Czułem jak w moich spodniach
robi się coraz ciaśniej. Po chwili zaprzestał wykonywanej czynności, na co
zareagowałem cichym jęknięciem wyrażającym moje niezadowolenie. Pomału zjechał językiem
wzdłuż mojego brzucha zatrzymując się chwile przy pępku a później przy samych
spodniach. Zębami rozpiął mój rozporek i jednym szybkim ruchem pozbył się ich,
rzucając je aż pod drzwi, które zresztą daleko nie były. Leżałem przed nim w
samych bokserkach, oddychając ciężko i lekko się rumieniąc. Aoi przegryzł lekko
wargę patrząc na mnie.
-
Słodki. - Uśmiechnął się tajemniczo i przejechał dłonią po gumce od moich
bokserek, na co zareagowałem westchnięciem.
-
Yuu... Proszę... - Uśmiechną się jeszcze szerzej i lubieżnie oblizał usta, po
czym schylił się by pocałować mnie w miejscu gdzie wystawała mi kość biodrowa,
zostawiając przy tym dużą, czerwoną malinkę.
-
Teraz należysz tylko do mnie. - Na te słowa pokazałem mu wszystkie swoje zęby i
delikatnie, ale zachęcająco poruszyłem biodrami do góry ocierając się przy tym
o niego. Wiedziałem, jak ten ruch na niego zadziała. Pomału ściągnął moje
bokserki i znowu oblizał usta. Oddychałem szybko czując narastające
podniecenie. Yuu schylił się i ucałował główkę mojego nabrzmiałego penisa. W
tym momencie przeszedł mnie dreszcz i mimowolnie znów podniosłem biodra w górę
domagając się więcej. Aoi przejechał językiem wzdłuż mojej stojącej męskości by
po chwili wziąć ją całą do usta. Jęknąłem zadowolony. Zaczął powoli poruszać
głowo co chwile zaciskając usta, ssąc go, liżąc oraz drażniąc swoimi zębami. Z
każdym takim ruchem mocniej zaciskałem pięści i wiłem się pod nim.
-
Nie... Baw się... Mną... - Wyjęczałem i zachęcająco poruszyłem biodrami. On
uśmiechnął się i przyspieszył. Po paru minutach doszedłem wprost do jego ust
wręcz krzycząc jego imię. Byłem naprawdę szczęśliwy widząc jak przełyka
wszystko i oblizuje usta ze smakiem.
-
Jesteś naprawde słodki. - Zamruczał mi wprost do ucha, a ja znów się lekko
zarumieniłem uspokajać przy tym oddech. Niestety Yuu mi w tym nie pomagał i
namiętnie pocałował w usta. Kiedy wreszcie oderwał się ode mnie spojrzał mi w
prosto w oczy.
-
Kouyou czy ty... Kiedyś... Robiłeś to z mężczyzna? - Powiedział to bardzo
poważnie delikatnie gładząc mój policzek wierzchem dłoni. Uśmiechnąłem się i
twierdząco pokiwałem głowa. Miałem wcześniej jednego chłopaka, ale uważał, że
poświęcam mu za mało uwagi oraz, że się go wstydzę przed innymi, więc
zerwaliśmy. Ale prawdę powiedziawszy, wtedy to ja bylem na górze.
Po
przyciągnięciu go z powrotem do zachłannego pocałunku rakami rozpiąłem mu pasek
a później rozporek, po czym z lekkim trudem spowodowanym, że leżałem pod nim i
nadal go całowałem, zdjąłem mu spodnie do kolan. Yuu na szczęście pomógł mi
trochę i sam pozbył się swoich bokserek rzucając je wraz ze spodniami gdzieś za
kanapę. Delikatnie dotknąłem jego członka, przejeżdżając palcami po jego
trzonie i poczułem, że znów zaczynam się podnieca. Aoi uśmiechną się na ten
gest i palcami pogładził mnie po włosach. Chciałem ułożyć mu się wygodnie, ale
nagle poczułem, że brakuje mi kanapy i wraz z kochankiem spadłem na podłogę.
Wywołało to nasz głośny śmiech, choć wiedziałem, że będę mieć dużego i bardzo
pięknego siniaka na prawym pośladku. Aoi przejechał ręka po moim udzie, na co
zachichotałem, ponieważ miałem tam łaskotki. Po chwili włożył sobie dwa palce
do ust i zaczął je odpowiednio nawilżać. Przy okazji ocierając się specjalnie o
moje krocze, na wzdychałem mimowolnie.
Właściwie
trochę bałem się bólu, ale, jednocześnie ufałem mojemu Yuu, wiedziałem, że on
nic minie nie skrzywdzi. Uśmiechnąłem się do swoich myśli, tak, Yuu był tylko i
wyłącznie mój, a ja należałem do niego.
Po
chwili poczułem jak jeden z jego placów znalazł się we mnie. Syknąłem cicho,
kiedy dołączył do niego drugi i zaczęły się lekko poruszać rozciągając mnie
lekko. Na początku czułem tylko ból ale pomału ustępował on przyjemności.
Niestety skończyła się ona równie szybko jak zaczęła. Yuu oparł się rekami nad
moja głowa i pocałował moje lekko rozwarte usta. W tym czasie wszedł we mnie
delikatnie, ale i tak cholernie to bolało. Krzyknąłem w jego usta a do oczu
napłynęły mi łzy. Chłopak scałował je z moich policzków, szepcząc przy tym
jakieś uspokajające słówka, po czym zarzucił moje ręce na swoją szyje.
-
Przepraszam. - Delikatny pocałunek. - Zaraz przestanie. - Kolejny. - Zaufaj mi.
- I jeszcze jeden. Uśmiechnąłem się do niego i założyłem mu włosy za ucho.
-
Mówiłem ci już. Kocham cię, a to łączy się z zaufaniem. - Wyszeptałem,
jednocześnie dałem mu znak ze może kontynuować. Pomału, delikatnie zaczął się
we mnie poruszać, a ja wbijałem mu przy każdym pchnięciu paznokcie w plecy,
jęcząc przy tym boleśnie. Po paru pchnięciach ból zastąpiła ogarniająca
rozkosz, którą wyrażałem coraz głośniejszymi jękami. Zaplotłem mu nogi na
plecach i szepcząc jego piękne imię błagałem o jeszcze. A on z uśmiechem na
twarzy spełniał moje prośby przyśpieszając.
-
Yuu... Ja... - Przerwał mi brutalnym pocałunkiem i uderzył w moją prostatę.
Krzyknąłem głośno z zadowolenia. Doszliśmy po chwili razem, krzycząc swoje
imiona. Aoi opadł na mnie, a odszukawszy moje spękane od pocałunków usta,
złożył na nich delikatnie swoje. Przelewając w tym geście całą swoją miłość do
mnie. Wyszedł ze mnie i położył się na podłodze obok. A ja od razu ułożyłem mu
swoją głowę na piersi i wsłuchiwałem się w nasze bicie serc i zwalniające
oddechy. Yuu głaskał mnie czule po głowie, a ja oplotłem go szczelnie rękami.
Kiedy bylem już wstanie cokolwiek powiedzieć przypomniała mi się jedna ważna
sprawa.
-
Yuu, a co Rukim? - Spytałem cicho, bojąc się odpowiedzi, którą mogę usłyszeć.
Przecież mogłem być tylko jego zabawką, dziwką na jedną noc.
-
A co ma z nim być? - Podniosłem głowę i spojrzałem prosta w jego piękne oczy, w
których malowało się pytanie.
-
No, wy... Nie jesteście razem? - Dalej na niego patrzyłem, powstrzymując łzy.
Po chwili uśmiechnął się do mnie i pocałował w sam czubek głowy.
-
Nie. Co ci przyszło do głowy? - Za śmiał się i złapał dłonią mój podbródek. -
Fakt, mieszkał u mnie. Ale pękła mu rura czy coś w tym stylu, więc się
zgodziłem. Dzisiaj wrócił już do siebie. Na dodatku dzisiejszy dzień był jego
planem. - Odetchnąłem z ulgą.
-
Łącznie z rozwaloną gitarą?
-
To akurat nie. - Zaśmiałem się i spróbowałem wstać, ale niestety było to strasznie
utrudnione, nie tyle o ból, co silne ramiona chłopaka. Yuu odprowadził mnie
wzrokiem, aż do samej łazienki, która była w garderobie. Wziąłem szybki
prysznic i ubrałem się w swoje ciuchy. Gdy wróciłem czekał już na mnie ubrany i
palił papierosa. Jak tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko.
A
ponoć tak bardzo źle się czułeś? - Podszedłem do niego bliżej i delikatnie
pocałowałem w policzek.
-
Jesteś moim prywatnym lekarstwem. - Zgasił papierosa w popielniczce i popatrzył
na mnie. - A ty jak czujesz? - Prawie się wzruszyłem widząc tą troskę w jego
oczach. - Bardzo cie boli?
-
Tak.
-
Przepraszam. - Spuścił głowę, a ja słysząc te słowa mocno przytuliłem się do
niego i dokończyłem swoją wypowiedź.
-
Wiesz, podłogi to oni miękkiej nie maja. - Roześmialiśmy się głośno. Aoi
pocałował mnie lekko w szyje.
-
Wierze ci na słowo.
Wyszliśmy
razem ze studia i spakowaliśmy swoje rzeczy, każdy do swojego auta. Yuu uważał,
że w takim stanie nie powinienem prowadzić, ale się oparłem i sam pojechałem do
domu.
Gdy
wieczorem leżałem na łózko w samych bokserkach zastanawiałem się czy to czasem
nie był tylko i wyłącznie sen. Ale dowodem realizmu całego zdarzenia był wielki
siniak na moim pośladku i czerwona malinka nad linią bokserek. Przejechałem po
niej palcem i uśmiechnąłem się sam do siebie. Kiedy pomału odpływałem w już
krainę snu, usłyszałem dzwonek do drzwi. Przeklinając głośno mojego
niespodziewanego gościa, otworzyłem je. W progu ujrzałem stojącego Yuu, który z
powodu deszczu był cały mokry. Wpuściłem go do środka, szybko dałem ręcznik,
suche ubrania i zrobiłem gorącej herbaty.
-
Co cie do mnie sprowadza o tak późnej porze i w taką pogodę? - Usiadłem na
przeciwko Aoi'ego w fotelu i spojrzałem na niego pytająco. Nawet w tym świetle
dało się zauważyć lekki rumieniec na jego twarzy.
-
Ja, no... Bylem niedaleko... I... No, pomyślałem sobie... - Westchnąłem cicho.
A nie tak dawno był taki pewny siebie. Yuu wziął głęboki oddech. - W klubie
zapomniałem się ciebie spytać czy będziesz ze mną chodzić.
Spojrzałem
na niego lekko przechylając głowę w bok i patrząc jak mnie koszulkę, którą mu
dałem. Gdy tylko otrząsnąłem się w końcu z szoku, wpiłem się z miłością w jego
usta. Przygniatając go ty samym swoim ciałem.
-
Idiota z ciebie, wiesz. - Uśmiechnął się tylko i pogłaskał mnie po głowie. -
Tylko o tym marze. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie dość długo, a ja
pomału usypiałem w jego ramionach.
-
Kouyou dasz rade dojść do sypialni?
-
Yhym. - Mruknąłem tylko sennie jedną nogą będą już w krainie morfeusza. Yuu
westchnął cicho i zaniósł mnie do sypialni.
-
Dobranoc kochanie. - Pocałował mnie delikatnie w policzek i już miał wychodzić
z pokoju gdy złapałem go ręką za koszulkę.
-
Śpij ze mną. - Mruknąłem i pociągnąłem go tak, że upadł na łóżko
-
Z chęcią. - Aoi rozebrał się do samych bokserek i położył koło mnie nakrywając
na szczelnie kołdrą. Wtuliłem się w jego piękny nagi tors i usnąłem. Czułem
jeszcze jak mnie mocno przytula i całuje lekko w czubek głowy. Mógłbym tak
zasypiać codziennie.
EPILOG:
Na
próbę przyjechaliśmy razem moim samochodem. Okazało się że Aoi przyszedło do
mnie piechotą, a wcale blisko nie miał.
-
Yuu ile? - Spytałem z znienacka odpinając przy tym pasy. Chłopak spojrzał na
mnie lekko zdziwiony.
-
Co ile?
-
Od jak dawna ci się podobam?
-
A będzie z jakieś dwa lata. A co? - Nadal patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-
Dwa lata?! - Zaśmiałem się. - Dlaczego dopiero teraz?
-
Hym. Balem się odrzucenia z twojej strony. - Westchnął cicho. - Próbowałem
nawet zastąpić cie innymi mężczyznami ale mi nie wyszło. Dopiero Ruki uświadomił
mi, że mam u ciebie duże szanse, oraz o tym, że jesteś biseksualny. Nigdy bym o
tym nie pomyślał. A ty? - Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się szeroko.
-
Dwa lata. - Na moje słowa roześmiał się. - Jak się w końcu dowiedziałem, że
jesteś gejem to myślałem ze nie jestem w twoim typie.
-
Jesteśmy kompletnymi idiotami Kouyou.
-
Ale szczęśliwymi. - Pocałowałem go delikatnie w usta i wysiadłem z auta. W tej
chwili miałem daleko gdzieś paparazzi i innych pseudo fanów. Po chwili byliśmy
już w studiu, gdzie czekała reszta. Przywitaliśmy się
-
Siadajcie. - Reita posunął się nam na kanapie.
-
Dziękuje, postoje. - Uśmiechnąłem się krzywo. Na prawym pośladku miałem
naprawdę wielkiego sinika.
-
Czemu? - Spytał troskliwie Kai, który siedział już za perkusja.
-
Nieważne. - Na te słowa Aoi roześmiał się głośno. - To wcale nie jest śmieszne.
Wiesz że to bolało.
-
Ciekawe czemu? - Roześmiał się Ruki, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
Puścił nam oczko nadal się uśmiechając. W tamtej chwili chciałem go zabić,
chodź wiedziałem, że wiele mu zawdzięczam.
-
Spadł... Spadł z kanapy. - Aoi wręcz leżał na podłodze ze śmiechu oznajmiając
chłopakom powód mojego zachowania. A reszta oczywiście roześmiała się jeszcze
bardziej.
-
Ale to naprawdę nie jest śmieszne. Yuu-chan! - Próbowałem udawać obrażonego,
ale tak naprawdę mnie też to trochę bawiło.
-
Wiem, ty moja kaczuszko. - Pociągnął mnie za rękę w taki sposób, że wylądowałem
mu na kolanach. Delikatnie pocałował mnie w policzek i szepnął do ucha. -
Dzisiaj spróbujemy rozmasować ci ten pośladek. - Na te słowa zarumieniłem się
mocno i wtuliłem w kochanka.
Kiedy
wróciliśmy wieczorem do mojego domu Yuu zrobił to co obiecał. Tym razem obyło
się bez niewygodnej kanapy i upadków. Byliśmy tylko we dwoje.
-
Kocham cię Kouyou.
-
Wiem. Ja ciebie też Yuu.
świetne opowiadanie, pierwsze takie opowiadanie które przeczytałam od początku do końca dzięki tobie chyba polubię yaoi :D
OdpowiedzUsuńOj tak, miałaś rację. Całkiem sporo błędów. Scenka rodzajowa bardzo fajnie napisana :) biedny Uru.. ten siniak musiał być naprawdę spory bo wiem jak to jest spaść z kanapy lub krzesła ^^"
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało (przepraszam, nie jestem w stanie wykrzesać z siebie o tej godzinie dłuższego komentarza) :)