ROZDZIAŁ 6
URUHA
Ciemno. Pustka. Zimno. Tylko,
dlaczego jest tu tak zimno? Strach. Niewiedza. Kim jestem? Gdzie jestem? Co ja
tu robię? Płacz. Szept. Cichy lament.
- Kouyou… - Pamiętam. To moje
imię. Tylko czyj to jest głos? – Kochanie… - Znów ta sama osoba. Ale przecież
znam go. Znam ten lekko ochrypnięty, ale taki słodki i piękny głos.
- Yuu… - Chciałem szepnąć. A
może krzyknąć. Ale z moich ust nie wydostał się nawet najcichszy dźwięk. Nie
mogłem ich otworzyć. Moje gardło było wyschnięte. Znów usłyszałem płacz.
- Dlaczego to ty musiałeś
umrzeć… - Ale przecież ja żyje. – Dlaczego złożyłem ci tę cholerną przysięgę… -
Ale ja tutaj jestem. Yuu. – Ja chce umrzeć Uru.. - Strzał. Jeden strzał. A może więcej niż
jeden. Ale przecież obiecałeś. Przecież ja żyje. Ja tu jestem. Prawda?
Rak. Ból. Łzy. Śmierć. Trumna. Czerń. I ty, twoje łzy. Pustka…
Z krzykiem obudziłem się w środku nocy i od razu podniosłem do siadu. Dokładnie rozejrzałem się dookoła stwierdzając, że znajduje się w swojej sypialni, na swoim łóżku a obok mnie leży śpiący Yuu. Wziąłem głęboki oddech i spróbowałem się uspokoić, ponieważ cały się trząsłem. Może było to spowodowane zimnem, bo w końcu leżałem nagi, pod cienką kołdrą, ale myślę, że głównym powodem był mój koszmar. Spojrzałem raz jeszcze na chłopaka obok i delikatnie odgarnąłem mu włosy z policzka muskając go przy okazji opuszkami palców.
Rak. Ból. Łzy. Śmierć. Trumna. Czerń. I ty, twoje łzy. Pustka…
Z krzykiem obudziłem się w środku nocy i od razu podniosłem do siadu. Dokładnie rozejrzałem się dookoła stwierdzając, że znajduje się w swojej sypialni, na swoim łóżku a obok mnie leży śpiący Yuu. Wziąłem głęboki oddech i spróbowałem się uspokoić, ponieważ cały się trząsłem. Może było to spowodowane zimnem, bo w końcu leżałem nagi, pod cienką kołdrą, ale myślę, że głównym powodem był mój koszmar. Spojrzałem raz jeszcze na chłopaka obok i delikatnie odgarnąłem mu włosy z policzka muskając go przy okazji opuszkami palców.
-
Kouyou? - Szepnął cicho, otwierając przy tym oczy. - Co się stało?
-
Nic, idź spać. - Uśmiechnąłem się do niego blado i zabrałem dłoń.
-
Przecież widzę. - Aoi podniósł się do siadu i przejechał dłonią po moich
plecach. Poczułem wtedy miły dreszcz podniecenia i cichutko zamruczałem.
-
Naprawdę nic mi nie jest. – Po chwili odwróciłem jednak głowę w drugą stronę,
aby nie mógł zobaczyć, że łzy zaczynają napływać mi do oczu.
-
Kochanie. - Poczułem jak nakrywa mnie kołdrą. - Po pierwsze cały drżysz, a po
drugie przecież wiem, że płaczesz. – Delikatnie złapał mój podbródek palcami i
odwrócił w swoją stronę. A ja na potwierdzenie jego słów pociągnąłem nosem.
-
Ja po prostu miałem zły sen. - Odpowiedziałem odkręcając się w jego stronę. -
Ja... On... Yuu... - Rozpłakałem się niczym dziecko i wtuliłem w nagie ciało
kochanka pilnując przy tym, aby przez przypadek się o niego nie otrzeć.
-
Ciii, kochanie. – Yuu zaczął uspokajająco głaskać mnie po plecach i mocniej
przyciągnął do siebie. - Cicho... To był tylko koszmar. – Poczułem jak
delikatnie muska ustami moją skroń. – Jestem przy tobie.
Siedzieliśmy
tak wtuleni w siebie, póki całkowicie się nie uspokoiłem. Przez cały ten czas
chłopak szeptał mi czułe i uspakajające słówka, co raz leciutko całując.
-
Już dobrze? - Zapytał, przykładając przy tym swoje czoło do mojego i
uśmiechając się słodko. Złapał moja twarz w swoje ciepłe dłonie, a ślady po
łzach delikatnie otarł kciukami.
-
Dziękuję. - Odpowiedziałem cicho, patrząc prosto w jego piękne, ciemne
tęczówki.
-
Nie masz za co. - Delikatnie musnął moje usta swoimi. - Chodź spać, jutro czeka
nas ciężki dzień. - Przytaknąłem lekko głowa i położyłem się z powrotem na
poduszce. Kiedy Yuu zrobił to samo od razu ułożyłem głowę na jego ciepłym
torsie. Chłopak przykrył nas kołdrą i pocałował mnie lekko w czoło, oplatając
przy tym w pasie.
-
Yuu... Ja... – Zacząłem po chwili ciszy. - Boję się. – Poczułem, jak chłopak
mocniej przyciąga mnie do siebie i ukrywa twarz w moich włosach. - Boję się
śmierci. - Szepnąłem cicho.
-
Zawsze będę przy tobie, uwierz mi. - Odpowiedział stłumionym głosem i
przejechał dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa.
-
Wierzę ci. - Odchyliłem głowę lekko do tylu i sięgnąłem jego miękkich i
ciepłych warg. - Kocham cię.
-
Ja ciebie też. – Uśmiechnął się delikatnie i kolejny raz pocałował mnie w
czoło. Po chwili zasnąłem bezpiecznie, wtulony w ukochanego.
Obudził
mnie dźwięk dzwoniącego telefonu Aoi'ego. Otworzyłem sennie oczy i rozciągnąłem
się siadając. Rozglądałem się po pokoju i odkryłem przy tym, że jestem w nim
sam. Przestraszyłem się i szybko zszedłem z łóżka. Ubrałem bokserki, które
leżały najbliżej i już miałem wybiegać z pomieszczenia, kiedy w drzwiach
pojawił się ubrany w czyste ubrania Yuu.
-
Uru? – Popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Od razu wtuliłem się w niego.
-
Ja... - Zacząłem, a z moich oczu znów popłynęły łzy. Dźwięk jego telefonu
ucichł.
-
Ej, Uru... - Poczułem jak zakłada mi kosmyki włosów za ucho. - No już dobrze
kochanie. - Delikatnie pocałował mnie w policzek.
-
Przepraszam... – Powiedziałem cicho i odkleiłem się od niego. Po chwili
usłyszeliśmy dźwięk dzwoniącej komórki. Yuu minął mnie i wziął ją z szafki
stojącej pod ścianą, po czym odebrał.
-
Halo? - Przełknąłem głośno ślinę i popatrzyłem pytająco na kochanka. - Reita? - Chłopak usiadł na łóżku i podparł
się jedna ręka odchylając przy tym głowę do tyłu. Zawsze tak robił, kiedy z
kimś rozmawiał. Było to dla mnie dziwne, ale zarazem takie słodkie i kochane. -
Tak, dobrze się czuję. - Pomału
podszedłem do niego i usiadłem mu na kolanach, układając przy tym głowę na jego
ramieniu i oplatając rękami w pasie. Oczywiście przez cały czas uważałem, aby
się o niego nie otrzeć, ponieważ byłem w samych bokserkach. - Nie martw się o
mnie. Radzę sobie. - Odpowiedział spokojnie, a zarazem z nutką smutku w głosie.
Udawał, że nadal nie wie, co się ze mną dzieje. - Jem, nie piję i palę
normalnie. - Czyli w jego przypadku paczkę w dwa dni. - Reita! - Krzyknął
gniewnie marszcząc przy tym brwi. - Co ci do diabła przyszło do głowy?! -
Spojrzałem na niego zdziwiony i uspokajająco pocałowałem w skroń. Aoi
uśmiechnął się lekko na ten gest.- Tak pojadę tam, ale sam. Dam radę, nie
musicie mnie pilnować. Chcę po prostu zobaczyć, gdzie mieszkał Kouyou. -
Westchnął cicho i objął mnie ręką w pasie. - Dzięki. Pa... - Rozłączył się i
rzucił komórkę obok siebie na łóżko.
-
Yuu? - Zapytałem cicho i spojrzałem mu prosto w oczy.
-
Reita jest w...
-
Nie o to mi chodzi. - Przerwałem mu i pogłaskałem opuszkami palców po policzku.
- Jak sobie radziłeś? - Chłopak uciekł wzrokiem i mocniej przyciągnął mnie do
siebie.
-
Dobrze... - Schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi i westchnąłem.
-
Nie kłam. - Szepnąłem, kładąc mu jedną rękę na sercu. – Proszę, powiedz mi.
-
Kouyou... - Poczułem jak wplata swoje długi palce w moje włosy. - Ja... –
Przełknął głośno ślinę i oparł swoją głowę o moją.. - Ja nie spałem, nie
jadłem, nie piłem... Albo raczej piłem, ale sam alkohol. - Z trudem opanowałem
łzy. Co ja zrobiłem? Jak mogłem pozwolić, aby mój ukochany doprowadził się do
takiego stanu. – Nie odbierałem telefonów, maili... Byłem cieniem człowieka. -
Oplotłem go mocno rękami, zmniejszając przy tym odległości pomiędzy naszymi
ciałami do minimum. - Bez ciebie byłem jak trup. Przy życiu trzymało mnie
jedynie marzenie, że się jeszcze spotkamy. Że znów poczuję twój dotyk, zapach,
smak twoich ust, ciepło twojego ciała. Tak bardzo pragnąłem ujrzeć twój
uśmiech, ciebie, usłyszeć twoją grę na gitarze, twój głos. To wszystko nie
pozwalało mi umrzeć. Ale również przyjaciele, którzy się o mnie troszczyli.
-
Przepraszam... - Szepnąłem cicho i podniosłem głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Po
moich policzkach spłynęły słone krople. - Przepraszam... Przepraszam... Prze...
- Przerwał mi delikatnym pocałunkiem.
-
Nie przepraszaj, jesteś teraz ze mną i to się liczy, więc nie przepraszaj. -
Uśmiechnąłem się lekko przez łzy i przetarłem oczy.
-
Aoi, ja też tęskniłem. - Chłopak przejechał dłonią po mojej szyi i ramieniu. -
Tyle razy chciałem do ciebie zadzwonić, usłyszeć twój głos, powiedzieć, że cię
kocham, że cię potrzebuje, że cię nie zostawiłem...
-
Więc dlaczego tego nie zrobiłeś? – Spojrzałem w dół i dłońmi zacząłem prostować
mu koszulkę na brzuchu.
-
Nie miałem telefonu. - Uśmiechnąłem się lekko.
-
Czyli przez cały ten czas...
-
Moj telefon, razem z wynikami badań i kartą przyjęcia do kliniki leżał pod
materacem. - Dokończyłem za niego.
-
Jestem idiotą... - Yuu westchnął głośno, po czym spojrzał mi w oczy. - Karta
przyjęcia? – Spytał zdziwiony i zmarszczył przy tym lekko brwi.
-
Kiedy dowiedziałem się o chorobie lekarz od razu polecił jedną z droższych
klinik na obrzeżach Tokyo. Tam będę się leczył w spokoju.
-
Od kiedy?
-
Za 10 dni zaczynam. - Uśmiechnąłem się do niego smutno.
-
Cieszę się, że... - Przełknął głośno ślinę i spojrzał mi prosto w oczy, kładąc
przy tym swoją dłoń na moim policzku. - Że nie zrezygnowałeś z życia. –
Dokończył.
-
Ty mnie przy nim trzymasz. – Najpierw całowałem go czule, zaplatając ręce na
jego szyi. Ale już po chwili przejechałem językiem po jego wardze. Aoi od razu
uchylił usta, wpuszczając mój język do środka. Dokładnie badałem wnętrze jego
ust, próbując zapamiętać wszystkie szczegóły. Całowaliśmy się chaotycznie,
jakbyśmy więcej nie mogli zaznać tej rozkoszy.
-
Słodki jesteś, wiesz? - Zaczął, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnąłem
się szeroko i jeszcze mocniej wtuliłem w chłopaka.
-
Yhym... - Pocałowałem go lekko w szyję, na co lekko zachichotał. Wiedziałem
doskonale, że ma tu łaskotki.
-
No już zejdź ze mnie i chodź. Zrobiłem śniadanie.
-
Zaraz... - Wsunąłem mu dłoń pod bluzkę i przejechałem palcem wzdłuż kręgosłupa.
- Chce tak zostać...
-
Uru... - Aoi westchnął cicho i zaprzestał gładzenia moich pleców.
-
Yuu-chan. - Wyprostowałem się i spojrzałem mu prosto w oczy. - Nie zostawiaj
mnie. - Chłopak uśmiechnął się tylko i wplótł dłoń w moje włosy, przyciągając
mnie przy tym do głębokiego i pełnego miłości pocałunku.
-
Obiecuję. - Uśmiechnął się słodko, a ja mocno go przytuliłem. – Udusisz mnie
kochanie. – Zaśmiał się.
-
Dziękuję. - Powoli zszedłem z jego kolan i zacząłem się lekko rozciągać.
-
Nie rób tak przy mnie. - Spojrzałem na niego pytająco i zaprzestałem
wcześniejszej czynności. - Przypominam ci, że jesteś w samych bokserkach. A ja
jednak mam swoje ograniczenia. - Zachichotałem cicho a chłopak wstał z łóżka i
podszedł do mnie. - Jest to naprawdę cienka granica kochanie. - Przejechał
palcem wzdłuż mojego mostka kończąc na pępku, na co zachichotałem. - Będę
czekał w kuchni, a ty się wykąp i ubierz. - Lekko pocałował mnie w policzek i
skierował się w stronę drzwi.
-
Dobrze, kochanie. – Rzuciłem, kiedy zniknął za drzwiami.
-
A tak poza tym, Uruś. – Aoi wrócił się z powrotem i oparł o futrynę. Spojrzałem
na niego pytająco, podpierając się rękami pod boki. - Bardzo seksownie
wyglądasz w moich bokserkach. Ładnie opinają ci co nieco. - Zaśmiał się i w
ostatnie chwili uniknął poduszki, którą w niego rzuciłem. Westchnąłem cicho i
spojrzał w dół. Chłopak miał całkowitą rację. Miałem na tyłku jego bieliznę, która
była na mnie troszkę za mała, ale co poradzę, że miałem szersze biodra i
większy tyłem od tego chudzielca? Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu
swoich. Znalazłem je po chwili leżące na jednej z szafek. Uśmiechnąłem się do
siebie i zabrałem je jak i również resztę swoich ciuchów, ponieważ jego tu nie
było. Już miałem wychodzić, kiedy przypomniałem sobie, że nie zabrałem czystych
na przebranie, a nie dam mu tej satysfakcji oglądania mnie w ręczniku, albo co
gorsza nago. Wyciągnąłem z szafy czarne jeansy, białą bokserkę i niebieską,
luźną koszulę. Szybko prześlizgnąłem się do łazienki i wrzuciłem ciuchy do
pojemnika z brudnymi, po czym wziąłem dłuższą kąpiel. Ubrany i uczesany, po
ponad godzinie wyszedłem z pomieszczenia, od razu kierując się do salonu, gdzie
przesiadywał Yuu. Wiedziałem to, ponieważ już w łazience słyszałem dźwięk
włączonego telewizora. Kiedy byłem w odpowiedniej odległości rzuciłem w niego
bokserkami.
-
A tobie, co? – Popatrzył na mnie zdziwiony.
-
Twoje. – Uśmiechnąłem się szeroko i założyłem ręce na piersi. – To sobie je
weź.
-
A ty ich nie chcesz? – Yuu wstał z kanapy i podszedł do mnie figlarnym krokiem.
-
A po co mi one? – Podniosłem jedną brew do góry. – Na właścicielu wyglądają o
wiele lepiej.
-
A mi się tam w nich podobałeś. - Chłopak roześmiał się i minął mnie, kierując
się do kuchni. – Zrobię ci herbatę, bo wcześniejsza już dawno wystygła. – Kiedy
zniknął za drzwiami, wróciłem do sypialni. Usiadłem na łóżku i popatrzyłem na
zdjęcia stojące na komodzie. Na jednym z nich stałem z Reitą. Byliśmy wtedy w
gimnazjum. Na drugim byliśmy we trójkę, jeszcze za czasów poprzedniego zespołu.
Potem zdjęcie rodziców, mojej siostrzenicy, Yuu, całego The GazettE.
Uśmiechnąłem się i starłem łzę, która spływała mi powoli po policzku. Wstałem i
kucnąłem, wkładając rękę pod materac. Już po chwili wyciągnąłem kopertę z
wynikami badań i swój telefon. Włożyłem to do torby, razem z moim dowodem i
innymi potrzebnymi dokumentami i
rzeczami. Kiedy zszedłem na dół, Aoi znów siedział na kanapie, a na
stoliku przed nim stał talerz z kanapkami i dwa kubki z parującym płynem.
Usiadłem obok niego i wziąłem jeden do ręki, opierając się lekko o chłopaka.
-
Co tak w ogóle chciał Reita? – Spojrzałem na niego i upiłem łyk.
-
Mówił, że jest jeszcze u was w domu, ale zaraz jedzie do prefektury Ishikawa
(Dop. Aut. Jakieś 7h od prefektury Kanegawa (zgodnie z google maps) więcej
informacji macie tu) gdzie jest
aktualnie Ruki. – Objął mnie ramieniem i przełączył kanał.
-
A po co on tam pojechał? – Uniosłem zdziwiony jedną brew do góry.
-
Pojechał pomyśleć.
-
Cały Ruki. – Zaśmiałem się i ugryzłem jedną z kanapek. – Smaczne. – Pochwaliłem
go i pocałowałem w policzek.
-
I Rei po niego jedzie.
-
Yhy. – Mruknąłem cicho pochłaniając kolejną kanapkę. Nawet nie wiedziałem, że
jestem aż tak głodny.
-
Pewnie nie wiesz, ale postanowiliśmy rozwiązać zespół. Każdy z chłopaków uznał,
że bez ciebie to nie to samo.
- Rozumiem. – Przytaknąłem, ale już po
chwili zrozumiałem sens jego wypowiedzi. Odwróciłem głowę w jego stronę i
przełknąłem to, co miałem w ustach. – ŻE CO?! – Krzyknąłem, patrząc na niego
przerażony. – Jak to? Chcieliście… dla mnie?
- A niby, dla kogo? – Chłopak uśmiechnął się lekko. – Ale myślę, że jak z nimi porozmawiasz, to zmienią zdanie. Jeszcze nie było to publicznie ogłoszone. Póki, co zawiesiliśmy działalność na czas nieokreślony. – Przytaknąłem głową.
- A niby, dla kogo? – Chłopak uśmiechnął się lekko. – Ale myślę, że jak z nimi porozmawiasz, to zmienią zdanie. Jeszcze nie było to publicznie ogłoszone. Póki, co zawiesiliśmy działalność na czas nieokreślony. – Przytaknąłem głową.
- Zdążymy?
- Wiesz, Kai postanowił najpierw
spotkać się z twoimi rodzicami. Wszyscy będą tam jutro popołudniu.
- Ah, rozumiem. – Dopiłem swoją herbatę
do końca i odstawiłem kubek na stolik. – Ale co w końcu chciał od ciebie Reita?
- Pytał, jak sobie radzę, czy wszystko
w porządku i czy jadę z nim jutro. – Uśmiechnąłem
się do siebie. Nawet nie wiedziałem, że basista jest aż tak opiekuńczy. Znaczy
zawsze był taki w stosunku do swojego ukochanego, ale dla innej osoby już nie
do końca. Choć właściwie się o mnie troszczył, na swój sposób.
- Wcale bym się nie dziwił jakby… - W
tym momencie odezwał się dźwięk telefonu Yuu. – Zadzwonił do ciebie Kai. –
Dodałem, a ten tylko spojrzał na wyświetlacz i pokiwał twierdząco głową.
Chłopak odebrał, zaś ja wstałem z kanapy i zabrałem wszystko do kuchni, aby to
pozmywać. Kiedy już kończyłem, poczułem, jak ktoś oplata mnie rękami w pasie.
Właściwie doskonale wiedziałem, kto to był.
- Kai pytał o to samo. – Zaśmiałem się
cicho i wytarłem kolejny talerz, ponieważ jak się okazało, było ich trochę
więcej niż się spodziewałem.
- Ale pewnie dłużej narzekał i wmawiał
ci, że jednak powinieneś jechać z nim. – Aoi oparł brodę o moje ramię.
- Dokładnie. – Uśmiechnąłem się i
pocałowałem go w policzek. – Ale wolę jechać z tobą.
- A spróbowałbyś nie! – Odłożyłem
ścierkę i odwróciłem się do niego przodem. – Dziękuję. – Uśmiechnąłem się lekko
i zaplotłem mu ręce na szyi.
- Za co? – Zapytał słodkim głosem i
przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Za to, że mnie nadal kochasz.
- Nadal? – Aoi podniósł jedną brew do
góry i popatrzył na mnie pytająco.
- Po tym, co zrobiłem, powinieneś
pozwolić mi… - Przerwał mi namiętnym pocałunkiem.
- Przymknij się w końcu. – Uśmiechnąłem
się do niego i lekko pocałowałem.
- Dobrze… - Znów złączyłem nasze wargi,
popychając przy tym Yuu w stronę sypialni. Zbyt długo go nie widziałem, nie
słyszałem i nie czułem jego dotyku, by przejmować się swoją chorobą. Mało
obchodziło mnie też, że jakieś dwanaście godzin temu to robiliśmy. Pragnąłem go
tu i teraz.
- Uru? – Aoi spojrzał na mnie
zdziwiony, a ja uśmiechnąłem się do niego figlarnie.
- Kochaj mnie. – Szepnąłem mu kusząco
do ucha i przegryzłem jego płatek.
- Ale…
- Nie ma „ale” kotku. Zbyt długo byliśmy w celibacie, by teraz się sobą nie nacieszyć. – Westchnąłem cicho i pchnąłem go na kanapę. – A do tego, jak pójdę do kliniki, to przecież znów nas to czeka. – Usiadłem na nim okrakiem. – Nacieszmy się sobą… - Chłopak uśmiechnął się smutno i przyciągnął mnie do leniwego pocałunku. Już po chwili poczułem jak jego ręce wkradają się pod moją bokserkę i opuszkami palców zaczynają badać moje ciało.
- Nie ma „ale” kotku. Zbyt długo byliśmy w celibacie, by teraz się sobą nie nacieszyć. – Westchnąłem cicho i pchnąłem go na kanapę. – A do tego, jak pójdę do kliniki, to przecież znów nas to czeka. – Usiadłem na nim okrakiem. – Nacieszmy się sobą… - Chłopak uśmiechnął się smutno i przyciągnął mnie do leniwego pocałunku. Już po chwili poczułem jak jego ręce wkradają się pod moją bokserkę i opuszkami palców zaczynają badać moje ciało.
- Takashima Kouyou, kocham cię nad
życie. – Powiedział patrząc mi prosto w oczy, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
W tym wyznaniu było coś tak pięknego i magicznego, że po moich policzkach
popłynęły łzy. Lecz tym razem były one wywołane szczęściem, które wypełniało
mnie od środka. Nie myśląc wiele, mocno się do niego przytuliłem oplatając
rękami jego szyję.
- Yuu, ja ciebie też kocham. – Poczułem, jak mocniej przyciska mnie do siebie.
- Yuu, ja ciebie też kocham. – Poczułem, jak mocniej przyciska mnie do siebie.
- To, czemu płaczesz? – Poczułem jego
wargi, lekko przylegające do skóry na mojej szyi.
- Ze szczęścia idioto! – Zaśmiałem się.
– Wiesz, mam pomysł. – Oderwałem się od niego i powoli zszedłem z jego kolan.
Chłopk popatrzył nie mnie zdziwiony, ale nie ruszył się z miejsca. Powoli
podszedłem do odtwarzacza i włączyłem jakąś pierwszą lepszą płytę. Chciałem,
aby mój kochanek dostał to, co najlepsze i mógł nacieszyć się moim ciałem.
Podszedłem do niego pomału, kręcąc przy tym lekko biodrami. Stanąłem pomiędzy
jego nogami i nachyliłem się lekko nad jego twarzą,
- Co ty chcesz zrobić? – Zapytał się
mnie kładąc przy tym ręce na moich pośladkach. Zamruczałem mu prosto do ucha,
kiedy zaczął je lekko ugniatać.
- Zatańczę dla ciebie. – Lekko musnąłem
jego słodkie wargi odsunąłem się od niego.
- Uruha wszystko z tobą dobrze? –
Zmrużyłem lekko oczy i prychnąłem.
- Jak nie to nie. – Założyłem ręce na
piersi i zakręciłem kusząco biodrami. Aoi uśmiechnął się lekko i przesłał mi
całusa.
- Proszę… - Powiedział namiętnym
głosem. Podszedłem do niego i powoli zacząłem ściągać swoją niebieską koszule.
Kiedy odrzuciłem ją gdzieś w bok chłopak złapał mnie za biodra i przyciągnął
jeszcze bliżej. Westchnąłem z podniecenia, kiedy przez spodnie pocałował moje
krocze. Ja w tym czasie pozbyłem się również jego koszulki i przejechałem
palcami przez całą długość jego żeber. Yuu zaczął powoli podwijać mój
podkoszulek, ale ja mu na to nie pozwoliłem. Odsunąłem się na odległość, aby
nie mógł mnie dosięgnąć i kucnąłem, rozchylając przy tym nogi. Przejechałem
palcem po rozporku, potem po swoim brzuchu podwijając przy tym koszulkę do góry
i kończąc wkładając go do ust i lekko ssąc. Spojrzałem na kochanka i wiedziałem
już, jak bardzo go to podnieca. Powoli i leniwie pozbyłem się bokserki.
Rzuciłem nią w chłopaka i trafiłem prosto w jego twarz.
- Podnieciłeś się. – Szepnąłem mu do
ucha, wkładając przy tym palce za jego pasek.
- Ty tak na mnie działasz, kochanie. –
Yuu przejechał palcem po moim brzuchu i zaczął obdarowywać delikatnymi
pocałunkami moją szyję. Po chwili poczułem, jak zamyka swoje usta na jednym z
moich sutków. Jęknąłem cicho i wplotłem ręce w jego włosy. W czasie, kiedy on
subtelnie mnie pieścił, ja kolanem zacząłem masować jego erekcje, która była
już dość dużych rozmiarów. Uśmiechnąłem się zadowolony, gdy jęknął na mój
dotyk. Przyciągnąłem go do namiętnego pocałunku, od razu wkradając się językiem
do wnętrza jego ust. Najpierw przejechałem nim po zębach, a potem, bo
wewnętrznej stronie policzków. Z niechęcią oderwałem się od jego warg, na co
Aoi westchnął cicho. Zjechałem wargami niżej, na jego szyję i pozostawiłem pod
prawym obojczykiem dorodną malinkę. Poczułem jak chłopak wplata ręce w moje
włosy. Uklęknąłem przed nim i pocałunkami zacząłem obdarowywać jego brzuch, aż
dojechałem do spodni. Sprawnie odpiąłem pasek, a potem guzik i rozporek. Z małą
pomocą Yuu, pozbyłem się ich i odrzuciłem tak, że wylądowały na telewizorze.
Zacząłem całować wnętrze jego ud, coraz bardziej zbliżając się do punktu, który
był moim celem. Kiedy przejechałem językiem po jego prąci, nadal uwięzionym w
bokserkach chłopak zachłysnął się powietrzem i pociągnął mnie za włosy.
- Uru… Ja… - Spojrzałem na niego
figlarnie i w dwóch ruchach pozbyłem się również bielizny. Oblizałem usta i bez
żadnych ceregieli od razu wziąłem go całego do ust. Jedną ręką stymulowałem
jego jądra, natomiast drugą wkradłem się pomiędzy jego pośladki. Wbiłem w niego
od razu dwa palce i zacząłem nimi poruszać, nadal go pieszcząc ustami. Chłopak
wręcz krzyknął z rozkoszy i doszedł obficie, prosto w moje usta. Przełknąłem
wszystko od razu i stróżkę, która spłynęła mi po policzku starłem palcem, po
czym go wylizałem. Wyszedłem również z jego dziurki i stanąłem w takiej
odległości, aby nie mógł mnie dosięgnąć. Dokładnie przyglądałem się jego
nagiemu ciału. Chłopak z trudem łapał powietrze i zaciskał ręce w pięści
próbując się uspokoić. Miał wypieki na twarzy i wzrok zamglony z podniecenia.
- To było… - Zaczął, ale przerwałem mu
brutalnym pocałunkiem lecz tym razem to on w nim dominował.
- To jeszcze nie koniec. – Uśmiechnąłem
się figlarnie, stając w odpowiedniej odległości od niego. Powoli rozpiąłem swój
pasek oraz rozporek i włożyłem swoją dłoń do spodni. Zacząłem masować swoją
erekcje, patrząc mu prosto w oczy i oblizując co chwila spękane od pocałunków
wargi. Na efekty nie musiałem długo czekać i już po chwili chłopak na nowo się
podniecił. Pozbyłem się zbędnego odzienia i zacząłem wykonywać dość prowokujące
ruchy biodrami cały czas się do niego zbliżając. Nagle poczułem jak chłopak z
zachłannością wpije się w moje usta, o mało co nie przewracając mnie na podłogę.
Od razu oddałem tę podniecającą pieszczotę i zacząłem się o niego ocierać. Już
po chwili poczułem jego ciepłą dłoń w moich bokserkach, drugą zaś, trzymał mnie
mocno w pasie. Yuu pomógł mi się ich szybko pozbyć, po czym zaczął mnie
onanizować, nie przestając przy tym całować. Doszedłem na jego dłoń, głośno
przy tym jęcząc w jego usta. Gdyby nie jego dłoń najprawdopodobniej upadłbym na
podłogę.
- Uru? – Zapytał troskliwie podtrzymując mnie.
- Uru? – Zapytał troskliwie podtrzymując mnie.
- Już… dobrze… - Odpowiedziałem
pomiędzy kolejnymi oddechami i stanąłem na nogach.
- Może… - Nie pozwoliłem mu dokończyć i
popchnąłem go na kanapę. Aoi od razu się na niej położył, a ja usiadłem na nim
okrakiem, ocierając przy tym. Chłopak jęknął cicho i złapał mnie za biodra. Po
chwili zaczął jeździć rękami w górę i dół, gładząc je. Powoli podniosłem się na
kolanach, a on zjechał nimi na moje pośladki i zaczął je ugniatać. Uśmiechnąłem
się do niego i nabiłem się od razu na całego jego penisa. Krzyknąłem, a po
moich policzkach spłynęły łzy.
- Cicho, zaraz przestanie… - Yuu jedną
ręką przytrzymywał moje biodra, a drugą wycierał moje policzki. Uśmiechnąłem
się do niego i pomału schyliłem tak, aby dosięgnąć jego ust.
- Wiem… - Szepnąłem cicho i pocałowałem
go czule.
- Kocham cię. – Powiedział, kiedy się
od siebie oderwaliśmy. Po niecałej minucie, kiedy już przyzwyczaiłem się do
jego obecności w sobie, zacząłem powoli kręcić biodrami. Chłopak popatrzył na
mnie i znów zaczął dłońmi gładzić moje boki, co raz zjeżdżając na pośladki.
Pomału zacząłem podnosić się i opadać. Chodź sprawiało mi to ból, nie
wytrzymałem i nadałem ulubione tempo chłopaka. Ten najpierw powstrzymywał mnie
rękami, jednak wiedziałem, że sam jest do takiego stopnia podniecony, iż nie
może się opanować. Po paru pchnięciach moje okrzyki bólu całkowicie zastąpiły
jęki i prośby o więcej. Yuu zaczął wychodzić naprzeciw mnie, a nasze ruchy
stały się chaotyczne i dzikie. Pożądaliśmy siebie nawzajem i oddawaliśmy się
tej pieszczocie z całym zaangażowaniem.
- Yuu! – Krzyknąłem, kiedy uderzył w
moją prostatę. – Jeszcze kochanie… Tylko raz… - Z trudem łapałem oddech a co za
tym idzie miałem trudności z wypowiedzeniem tych słów. Aoi uśmiechnął się tylko
i popatrzył na mnie zamglonym z podniecenia wzrokiem, po czym spełnił moją
prośbę. – W tym samym czasie jedną ręką złapał moje przyrodzenie i po pary
głębszych ruchach już drugi raz w ciągu tego dnia doszedłem. Wygiąłem się przy
tym w łuk i mocno zacisnąłem mięśnie odbytu krzycząc przy tym z podniecenie.
Yuu doszedł w tym samym monecie z moim imieniem na ustach, zalewając mnie swoją
ciepłą spermą. Opadłem zmęczony na niego i objąłem go mocno rękami, regulując
oddech.
- Dziękuję. – Powiedziałem uśmiechając
się szeroko i przejeżdżając nosem po jego gardle.
- Ja też. – Aoi spojrzał na zegarek. – Musimy jechać, Kouyou. Jest już prawie dwunasta. – Westchnąłem cicho i mocniej się w niego wtuliłem.
- Ja też. – Aoi spojrzał na zegarek. – Musimy jechać, Kouyou. Jest już prawie dwunasta. – Westchnąłem cicho i mocniej się w niego wtuliłem.
- Nie chcę…
- Wiem. – Pocałował mnie w skroń i
pomału uwolnił się z uścisku, po czym wstał z kanapy. – Ale musisz. – Chłopak
zaczął zbierać porozrzucane części naszej garderoby.
- Mam ochotę z tego wszystkiego
zapalić. – Westchnąłem cicho.
- Ale ty nie palisz… - Podsumował Aoi i
podał mi moje ubrania.
- Wiem. Ale się zaczynam denerwować. –
Podniosłem się do siadu i lekko skrzywiłem, czując dyskomfort w okolicy tyłka.
– Ok, idę się umyć, a ty tu ogarnij troszkę. – Zacisnąłem powieki i wstałem, po
czym skierowałem się do łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic. Stojąc na
zimnych kafelkach zacząłem przyglądać się swojemu zabandażowanemu nadgarstku.
Powoli odwinąłem go i opuszkami palców przejechałem po ranach, które
pozostawiła żyletka. Wyciągnąłem z szafki świeży opatrunek, oraz maść
przyśpieszającą gojenie ran. Posmarowałem nią gazik i przyłożyłem do
nadgarstka. Lekko syknąłem, ponieważ kontakt z tą substancją wywołał ostre
pieczenie. Zawinąłem ładnie rany świeżym bandażem i ubrany wyszedłem z
łazienki.
- Gotowy? – Zapytał Yuu opierając się o
ścianę.
- Tak. – Jęknąłem i wziąłem torbę spod
ściany. Wyszliśmy razem z mieszkania, a ja zamknąłem je na klucz. Kiedy byliśmy
już w windzie zobaczyłem idącą w naszą stronę moją sąsiadkę, Hitoshi Miwa z
córką Yoko. Zatrzymałem drzwi i wpuściłem kobietę do środka.
- Takashima-sam, Shiroyama-san, dzień
dobry. – Uśmiechnęła się do nas, a my ukłoniliśmy się lekko. Kobieta była
niewiele starsza od nas i nie pracowała, tylko zajmowała się domem. Jej mąż był
prezesem jednej z największych firm w Tokio. Lubiłem ją. Była zawsze
uśmiechnięta, miła i pomocna. Często przynosiła mi coś do zjedzenia, gdy
wiedziała, że wracam z trasy lub nagrania i nic nie jadłem. Nie przeszkadzało
jej również to, że byłem gejem, do czego jej się kiedyś przyznałem.
- Takashima-kun
jesteś tutaj? – Usłyszałem ciepły głos mojej sąsiadki i otworzyłem jej drzwi.
- Dzień dobry,
Miwa-san. Co cię do mnie sprowadza? – Uśmiechnąłem się do niej szeroko i gestem
zaprosiłem do środka.
- Robiłam
dzisiaj sukiyaki i mi zostało. Chcesz trochę?- Kobieta spojrzała na mnie
radośnie i wręczyła zapakowane jedzenie.
- Naprawdę? –
Wziąłem pakunek i skłoniłem się. – Dziękuję.
- Ej Uru
widziałeś gdzieś moją koszulkę? – Usłyszałem głos swojego kochanka i
uśmiechnąłem się zakłopotany. – Bo nie mogę jej znaleźć w sypialni, a wiesz, że
się śpieszę. – Aoi stanął na schodach w samych spodniach i spojrzał najpierw na
mnie, a potem na kobietę. Zarumienił się lekko i zniknął nam z pola widzenia. –
Przepraszam… - Usłyszałem jak zamyka drzwi.
- Ja no… - Nie
wiedziałem, co mam jej powiedzieć.
-
Takashima-kun, powiedz mi prawdę. – Spojrzałem na jej uśmiechniętą twarz i
westchnąłem ze zrezygnowaniem.
- Miwa-san, ja
wiem, że teraz możesz chcieć abym przestał się nawet do ciebie odzywać, ale
jestem gejem. A Yuu u mnie nocuje. – Spuściłem głowę czekając na jej wyrok. Ta
tylko zaśmiała się cicho i poklepała mnie po ramieniu.
- Chodzicie ze
sobą? – Przytaknąłem. – A więc życzę wam szczęścia i przyniosę więcej sukiyaki.
– Uśmiechnęła się do mnie ciepło i wyszła z mojego mieszkania.
- Takashima-kun, dawno cię nie
widziałam. Za to Shiroyama-kun przychodził tu codziennie. Już myślałam, że coś
się stało.
- Nie. – Skłamałem uśmiechając się do
niej. – Wyjechałem, a Yuu zajmował się moim domem. – Chłopak przytaknął głową i
zaczął pisać coś na swojej komórce.
- Senpai! – Spojrzałem na Yoko. Uczyłem
ją grać na gitarze w wolnej chwili i czasami się nią zajmowałem, kiedy byłem w
domu. – A co ci się stało w rękę? – Dziewczynka pokazała na mój zabandażowany
nadgarstek, który od razu schowałem za sobą.
- Ja… - Zacząłem.
- Yoko-chan, twój senpai jest tak
nieudolną osóbką, że wypadł mu talerz podczas zmywania i się pokaleczył.
- I ty senpai tam byłeś i mu pomogłeś? – Dziewczynka spojrzała na Yuu i ten uśmiechnął się do niej szeroko.
- I ty senpai tam byłeś i mu pomogłeś? – Dziewczynka spojrzała na Yuu i ten uśmiechnął się do niej szeroko.
- Oczywiście, że tak! – Zaśmialiśmy się
i wysiedliśmy z windy.
- Dowiedzenia Kouyou-senpai,
Yuu-senpai! Papa! – Pomachaliśmy Yoko i ruszyliśmy w stronę samochodu starszego
gitarzysty. Wszedłem do środka i od razu zapiąłem pasy. Chłopak zrobił to samo
i uśmiechnął się do mnie czule.
- Nieudolną osóbką powiadasz? –
Zacząłem mrużąc przy tym oczy.
- Musiałem coś wymyślić, kochanie. –
Aoi odpalił auto i ruszył przez Tokio w stronę Kanegawy.
- Ale mogłeś pominąć tę nieudolną. –
Udawałem obrażonego i patrzyłem na mijane przez nas budynki.
- Teraz będziesz się gniewał? – Spytał
słodkim głosem, a ja westchnąłem i spojrzałem na niego z uśmiechem.
- Nie. Nie potrafię.
Po ponad godzinnej, bardzo niewygodnej
jeździe, Yuu zatrzymał samochód pod moim rodzinnym domem. Nabrałem głośno
powietrza i nacisnąłem klamkę samochodu. Już miałem otwierać drzwi, gdy
poczułem rękę na swoim kolanie.
- Pamiętaj, jestem z tobą. –
Uśmiechnąłem się do niego. – I cię kocham. – Aoi dotknął opuszkami palców
mojego policzka i założył mi włosy za ucho.
- Muszę sam z nimi porozmawiać. –
Popatrzyłem na niego smutno.
- Wiem, będę czekał w aucie. –
Podniosłem jedną brew z niedowierzaniem i popukałem go w czoło.
- Wejdziesz ze mną i poczekasz u mnie w
pokoju. Zgoda?
- Ok. – Zaśmiał się i wyszedł z auta.
Jeszcze raz popatrzyłem w radosne oczy Yuu, po czym zadzwoniłem dzwonkiem do
drzwi domu. Już po chwili otworzyła mi moja mama. Spojrzała na mnie a po jej
policzkach popłynęły łzy.
- Wróciłem…
C.D.N <3
Świetne... brak mi weny na komentarz, ale to naprawdę mi się podobało ;)To było takie podniecające (w końcu takie ma być yaoi xD)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
gazetto-yaoi-stories.blogspot.com
Powiem tak jest świetne ale umiesz torturować bo od kilku dni na newsa czekam <33
OdpowiedzUsuńwspaniała notka. dłuuga i scena Yaoi taka że fapfap:D
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na kolejną notkę
pozdrawiam:)
Świetne, z niecierpliwością czekam na kolejne twoje notki
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://the-gazette-opowiadania.blog.pl/ ;)
Kiedy cięg dalczy? Ja zaraz wyschnę.... xD
OdpowiedzUsuń~Kayl
Super :) Czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie piszesz kobieto! <3
OdpowiedzUsuńczekam na następną część *.* x.x
Cały czas czekam na następny rozdział ;_; A co do opowiadania jest wspaniałe.. .3.
OdpowiedzUsuńbardzo fajne opowiadanie,czekam z niecierpliwością na więcej :)
OdpowiedzUsuńkiedy kolejna część QnQ
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, ale czekam na kolejny, ja już chcę wiedzieć co się stanie z Uru, to mi nie daje spokoju... a więc życzę weny :)
OdpowiedzUsuńCzekam ! :)
OdpowiedzUsuńchcę więcej
OdpowiedzUsuńLilien, zlituj się nad nami, błagam miej litość... my tu z niecierpliwości umieramy... a tak wgl to super rozdział :)
OdpowiedzUsuńAhiru-chan :)
czekamy ;___;
OdpowiedzUsuń