Blog yaoi, czyli o miłości męsko-męskiej. Osoby nietolerancyjne nie powinny tu niczego czytać.

★☆★

Nowa notka po 15 komentarzach lub jak minie moje lenistwo.

czwartek, 6 września 2012

Rozdział 6 [AoixUruha] "Choroba"

ROZDZIAŁ 6


 
URUHA

Ciemno. Pustka. Zimno. Tylko, dlaczego jest tu tak zimno? Strach. Niewiedza. Kim jestem? Gdzie jestem? Co ja tu robię? Płacz. Szept. Cichy lament.
- Kouyou… - Pamiętam. To moje imię. Tylko czyj to jest głos? – Kochanie… - Znów ta sama osoba. Ale przecież znam go. Znam ten lekko ochrypnięty, ale taki słodki i piękny głos.
- Yuu… - Chciałem szepnąć. A może krzyknąć. Ale z moich ust nie wydostał się nawet najcichszy dźwięk. Nie mogłem ich otworzyć. Moje gardło było wyschnięte. Znów usłyszałem płacz.
- Dlaczego to ty musiałeś umrzeć… - Ale przecież ja żyje. – Dlaczego złożyłem ci tę cholerną przysięgę… - Ale ja tutaj jestem. Yuu. – Ja chce umrzeć Uru.. -   Strzał. Jeden strzał. A może więcej niż jeden. Ale przecież obiecałeś. Przecież ja żyje. Ja tu jestem. Prawda?
Rak. Ból. Łzy. Śmierć. Trumna. Czerń. I ty, twoje łzy. Pustka…



Z krzykiem obudziłem się w środku nocy i od razu podniosłem do siadu.  Dokładnie rozejrzałem się dookoła stwierdzając, że znajduje się w swojej sypialni, na swoim łóżku a obok mnie leży śpiący Yuu.  Wziąłem głęboki oddech i spróbowałem się uspokoić, ponieważ cały się trząsłem. Może było to spowodowane zimnem, bo w końcu leżałem nagi, pod cienką kołdrą, ale myślę, że głównym powodem był mój koszmar. Spojrzałem raz jeszcze na chłopaka obok i delikatnie odgarnąłem mu włosy z policzka muskając go przy okazji opuszkami palców.
- Kouyou? - Szepnął cicho, otwierając przy tym oczy. - Co się stało?
- Nic, idź spać. - Uśmiechnąłem się do niego blado i zabrałem dłoń.
- Przecież widzę. - Aoi podniósł się do siadu i przejechał dłonią po moich plecach. Poczułem wtedy miły dreszcz podniecenia i cichutko zamruczałem.
- Naprawdę nic mi nie jest. – Po chwili odwróciłem jednak głowę w drugą stronę, aby nie mógł zobaczyć, że łzy zaczynają napływać mi do oczu.
- Kochanie. - Poczułem jak nakrywa mnie kołdrą. - Po pierwsze cały drżysz, a po drugie przecież wiem, że płaczesz. – Delikatnie złapał mój podbródek palcami i odwrócił w swoją stronę. A ja na potwierdzenie jego słów pociągnąłem nosem.
- Ja po prostu miałem zły sen. - Odpowiedziałem odkręcając się w jego stronę. - Ja... On... Yuu... - Rozpłakałem się niczym dziecko i wtuliłem w nagie ciało kochanka pilnując przy tym, aby przez przypadek się o niego nie otrzeć.
- Ciii, kochanie. – Yuu zaczął uspokajająco głaskać mnie po plecach i mocniej przyciągnął do siebie. - Cicho... To był tylko koszmar. – Poczułem jak delikatnie muska ustami moją skroń. – Jestem przy tobie.
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie, póki całkowicie się nie uspokoiłem. Przez cały ten czas chłopak szeptał mi czułe i uspakajające słówka, co raz leciutko całując.
- Już dobrze? - Zapytał, przykładając przy tym swoje czoło do mojego i uśmiechając się słodko. Złapał moja twarz w swoje ciepłe dłonie, a ślady po łzach delikatnie otarł kciukami.
- Dziękuję. - Odpowiedziałem cicho, patrząc prosto w jego piękne, ciemne tęczówki.
- Nie masz za co. - Delikatnie musnął moje usta swoimi. - Chodź spać, jutro czeka nas ciężki dzień. - Przytaknąłem lekko głowa i położyłem się z powrotem na poduszce. Kiedy Yuu zrobił to samo od razu ułożyłem głowę na jego ciepłym torsie. Chłopak przykrył nas kołdrą i pocałował mnie lekko w czoło, oplatając przy tym w pasie.
- Yuu... Ja... – Zacząłem po chwili ciszy. - Boję się. – Poczułem, jak chłopak mocniej przyciąga mnie do siebie i ukrywa twarz w moich włosach. - Boję się śmierci. - Szepnąłem cicho.
- Zawsze będę przy tobie, uwierz mi. - Odpowiedział stłumionym głosem i przejechał dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa.
- Wierzę ci. - Odchyliłem głowę lekko do tylu i sięgnąłem jego miękkich i ciepłych warg. - Kocham cię.
- Ja ciebie też. – Uśmiechnął się delikatnie i kolejny raz pocałował mnie w czoło. Po chwili zasnąłem bezpiecznie, wtulony w ukochanego.

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu Aoi'ego. Otworzyłem sennie oczy i rozciągnąłem się siadając. Rozglądałem się po pokoju i odkryłem przy tym, że jestem w nim sam. Przestraszyłem się i szybko zszedłem z łóżka. Ubrałem bokserki, które leżały najbliżej i już miałem wybiegać z pomieszczenia, kiedy w drzwiach pojawił się ubrany w czyste ubrania Yuu.
- Uru? – Popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Od razu wtuliłem się w niego.
- Ja... - Zacząłem, a z moich oczu znów popłynęły łzy. Dźwięk jego telefonu ucichł.
- Ej, Uru... - Poczułem jak zakłada mi kosmyki włosów za ucho. - No już dobrze kochanie. - Delikatnie pocałował mnie w policzek.
- Przepraszam... – Powiedziałem cicho i odkleiłem się od niego. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk dzwoniącej komórki. Yuu minął mnie i wziął ją z szafki stojącej pod ścianą, po czym odebrał.
- Halo? - Przełknąłem głośno ślinę i popatrzyłem pytająco na kochanka. -  Reita? - Chłopak usiadł na łóżku i podparł się jedna ręka odchylając przy tym głowę do tyłu. Zawsze tak robił, kiedy z kimś rozmawiał. Było to dla mnie dziwne, ale zarazem takie słodkie i kochane. - Tak, dobrze się czuję. -  Pomału podszedłem do niego i usiadłem mu na kolanach, układając przy tym głowę na jego ramieniu i oplatając rękami w pasie. Oczywiście przez cały czas uważałem, aby się o niego nie otrzeć, ponieważ byłem w samych bokserkach. - Nie martw się o mnie. Radzę sobie. - Odpowiedział spokojnie, a zarazem z nutką smutku w głosie. Udawał, że nadal nie wie, co się ze mną dzieje. - Jem, nie piję i palę normalnie. - Czyli w jego przypadku paczkę w dwa dni. - Reita! - Krzyknął gniewnie marszcząc przy tym brwi. - Co ci do diabła przyszło do głowy?! - Spojrzałem na niego zdziwiony i uspokajająco pocałowałem w skroń. Aoi uśmiechnął się lekko na ten gest.- Tak pojadę tam, ale sam. Dam radę, nie musicie mnie pilnować. Chcę po prostu zobaczyć, gdzie mieszkał Kouyou. - Westchnął cicho i objął mnie ręką w pasie. - Dzięki. Pa... - Rozłączył się i rzucił komórkę obok siebie na łóżko.
- Yuu? - Zapytałem cicho i spojrzałem mu prosto w oczy.
- Reita jest w...
- Nie o to mi chodzi. - Przerwałem mu i pogłaskałem opuszkami palców po policzku. - Jak sobie radziłeś? - Chłopak uciekł wzrokiem i mocniej przyciągnął mnie do siebie.
- Dobrze... - Schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi i westchnąłem.
- Nie kłam. - Szepnąłem, kładąc mu jedną rękę na sercu. – Proszę, powiedz mi.
- Kouyou... - Poczułem jak wplata swoje długi palce w moje włosy. - Ja... – Przełknął głośno ślinę i oparł swoją głowę o moją.. - Ja nie spałem, nie jadłem, nie piłem... Albo raczej piłem, ale sam alkohol. - Z trudem opanowałem łzy. Co ja zrobiłem? Jak mogłem pozwolić, aby mój ukochany doprowadził się do takiego stanu. – Nie odbierałem telefonów, maili... Byłem cieniem człowieka. - Oplotłem go mocno rękami, zmniejszając przy tym odległości pomiędzy naszymi ciałami do minimum. - Bez ciebie byłem jak trup. Przy życiu trzymało mnie jedynie marzenie, że się jeszcze spotkamy. Że znów poczuję twój dotyk, zapach, smak twoich ust, ciepło twojego ciała. Tak bardzo pragnąłem ujrzeć twój uśmiech, ciebie, usłyszeć twoją grę na gitarze, twój głos. To wszystko nie pozwalało mi umrzeć. Ale również przyjaciele, którzy się o mnie troszczyli.
- Przepraszam... - Szepnąłem cicho i podniosłem głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Po moich policzkach spłynęły słone krople. - Przepraszam... Przepraszam... Prze... - Przerwał mi delikatnym pocałunkiem.
- Nie przepraszaj, jesteś teraz ze mną i to się liczy, więc nie przepraszaj. - Uśmiechnąłem się lekko przez łzy i przetarłem oczy.
- Aoi, ja też tęskniłem. - Chłopak przejechał dłonią po mojej szyi i ramieniu. - Tyle razy chciałem do ciebie zadzwonić, usłyszeć twój głos, powiedzieć, że cię kocham, że cię potrzebuje, że cię nie zostawiłem...
- Więc dlaczego tego nie zrobiłeś? – Spojrzałem w dół i dłońmi zacząłem prostować mu koszulkę na brzuchu.
- Nie miałem telefonu. - Uśmiechnąłem się lekko.
- Czyli przez cały ten czas...
- Moj telefon, razem z wynikami badań i kartą przyjęcia do kliniki leżał pod materacem. - Dokończyłem za niego.
- Jestem idiotą... - Yuu westchnął głośno, po czym spojrzał mi w oczy. - Karta przyjęcia? – Spytał zdziwiony i zmarszczył przy tym lekko brwi.
- Kiedy dowiedziałem się o chorobie lekarz od razu polecił jedną z droższych klinik na obrzeżach Tokyo. Tam będę się leczył w spokoju.
- Od kiedy?
- Za 10 dni zaczynam. - Uśmiechnąłem się do niego smutno.
- Cieszę się, że... - Przełknął głośno ślinę i spojrzał mi prosto w oczy, kładąc przy tym swoją dłoń na moim policzku. - Że nie zrezygnowałeś z życia. – Dokończył.
- Ty mnie przy nim trzymasz. – Najpierw całowałem go czule, zaplatając ręce na jego szyi. Ale już po chwili przejechałem językiem po jego wardze. Aoi od razu uchylił usta, wpuszczając mój język do środka. Dokładnie badałem wnętrze jego ust, próbując zapamiętać wszystkie szczegóły. Całowaliśmy się chaotycznie, jakbyśmy więcej nie mogli zaznać tej rozkoszy.
- Słodki jesteś, wiesz? - Zaczął, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnąłem się szeroko i jeszcze mocniej wtuliłem w chłopaka.
- Yhym... - Pocałowałem go lekko w szyję, na co lekko zachichotał. Wiedziałem doskonale, że ma tu łaskotki.
- No już zejdź ze mnie i chodź. Zrobiłem śniadanie.
- Zaraz... - Wsunąłem mu dłoń pod bluzkę i przejechałem palcem wzdłuż kręgosłupa. - Chce tak zostać...
- Uru... - Aoi westchnął cicho i zaprzestał gładzenia moich pleców.
- Yuu-chan. - Wyprostowałem się i spojrzałem mu prosto w oczy. - Nie zostawiaj mnie. - Chłopak uśmiechnął się tylko i wplótł dłoń w moje włosy, przyciągając mnie przy tym do głębokiego i pełnego miłości pocałunku.
- Obiecuję. - Uśmiechnął się słodko, a ja mocno go przytuliłem. – Udusisz mnie kochanie. – Zaśmiał się.
- Dziękuję. - Powoli zszedłem z jego kolan i zacząłem się lekko rozciągać.
- Nie rób tak przy mnie. - Spojrzałem na niego pytająco i zaprzestałem wcześniejszej czynności. - Przypominam ci, że jesteś w samych bokserkach. A ja jednak mam swoje ograniczenia. - Zachichotałem cicho a chłopak wstał z łóżka i podszedł do mnie. - Jest to naprawdę cienka granica kochanie. - Przejechał palcem wzdłuż mojego mostka kończąc na pępku, na co zachichotałem. - Będę czekał w kuchni, a ty się wykąp i ubierz. - Lekko pocałował mnie w policzek i skierował się w stronę drzwi.
- Dobrze, kochanie. – Rzuciłem, kiedy zniknął za drzwiami.
- A tak poza tym, Uruś. – Aoi wrócił się z powrotem i oparł o futrynę. Spojrzałem na niego pytająco, podpierając się rękami pod boki. - Bardzo seksownie wyglądasz w moich bokserkach. Ładnie opinają ci co nieco. - Zaśmiał się i w ostatnie chwili uniknął poduszki, którą w niego rzuciłem. Westchnąłem cicho i spojrzał w dół. Chłopak miał całkowitą rację. Miałem na tyłku jego bieliznę, która była na mnie troszkę za mała, ale co poradzę, że miałem szersze biodra i większy tyłem od tego chudzielca? Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu swoich. Znalazłem je po chwili leżące na jednej z szafek. Uśmiechnąłem się do siebie i zabrałem je jak i również resztę swoich ciuchów, ponieważ jego tu nie było. Już miałem wychodzić, kiedy przypomniałem sobie, że nie zabrałem czystych na przebranie, a nie dam mu tej satysfakcji oglądania mnie w ręczniku, albo co gorsza nago. Wyciągnąłem z szafy czarne jeansy, białą bokserkę i niebieską, luźną koszulę. Szybko prześlizgnąłem się do łazienki i wrzuciłem ciuchy do pojemnika z brudnymi, po czym wziąłem dłuższą kąpiel. Ubrany i uczesany, po ponad godzinie wyszedłem z pomieszczenia, od razu kierując się do salonu, gdzie przesiadywał Yuu. Wiedziałem to, ponieważ już w łazience słyszałem dźwięk włączonego telewizora. Kiedy byłem w odpowiedniej odległości rzuciłem w niego bokserkami.
- A tobie, co? – Popatrzył na mnie zdziwiony.
- Twoje. – Uśmiechnąłem się szeroko i założyłem ręce na piersi. – To sobie je weź.
- A ty ich nie chcesz? – Yuu wstał z kanapy i podszedł do mnie figlarnym krokiem.
- A po co mi one? – Podniosłem jedną brew do góry. – Na właścicielu wyglądają o wiele lepiej.
- A mi się tam w nich podobałeś. - Chłopak roześmiał się i minął mnie, kierując się do kuchni. – Zrobię ci herbatę, bo wcześniejsza już dawno wystygła. – Kiedy zniknął za drzwiami, wróciłem do sypialni. Usiadłem na łóżku i popatrzyłem na zdjęcia stojące na komodzie. Na jednym z nich stałem z Reitą. Byliśmy wtedy w gimnazjum. Na drugim byliśmy we trójkę, jeszcze za czasów poprzedniego zespołu. Potem zdjęcie rodziców, mojej siostrzenicy, Yuu, całego The GazettE. Uśmiechnąłem się i starłem łzę, która spływała mi powoli po policzku. Wstałem i kucnąłem, wkładając rękę pod materac. Już po chwili wyciągnąłem kopertę z wynikami badań i swój telefon. Włożyłem to do torby, razem z moim dowodem i innymi potrzebnymi dokumentami i  rzeczami. Kiedy zszedłem na dół, Aoi znów siedział na kanapie, a na stoliku przed nim stał talerz z kanapkami i dwa kubki z parującym płynem. Usiadłem obok niego i wziąłem jeden do ręki, opierając się lekko o chłopaka.
- Co tak w ogóle chciał Reita? – Spojrzałem na niego i upiłem łyk.
- Mówił, że jest jeszcze u was w domu, ale zaraz jedzie do prefektury Ishikawa (Dop. Aut. Jakieś 7h od prefektury Kanegawa (zgodnie z google maps) więcej informacji macie tu) gdzie jest aktualnie Ruki. – Objął mnie ramieniem i przełączył kanał.
- A po co on tam pojechał? – Uniosłem zdziwiony jedną brew do góry.
- Pojechał pomyśleć.
- Cały Ruki. – Zaśmiałem się i ugryzłem jedną z kanapek. – Smaczne. – Pochwaliłem go i pocałowałem w policzek.
- I Rei po niego jedzie.
- Yhy. – Mruknąłem cicho pochłaniając kolejną kanapkę. Nawet nie wiedziałem, że jestem aż tak głodny.
- Pewnie nie wiesz, ale postanowiliśmy rozwiązać zespół. Każdy z chłopaków uznał, że bez ciebie to nie to samo.
- Rozumiem. – Przytaknąłem, ale już po chwili zrozumiałem sens jego wypowiedzi. Odwróciłem głowę w jego stronę i przełknąłem to, co miałem w ustach. – ŻE CO?! – Krzyknąłem, patrząc na niego przerażony. – Jak to? Chcieliście… dla mnie?
- A niby, dla kogo? – Chłopak uśmiechnął się lekko. – Ale myślę, że jak z nimi porozmawiasz, to zmienią zdanie. Jeszcze nie było to publicznie ogłoszone. Póki, co zawiesiliśmy działalność na czas nieokreślony. – Przytaknąłem głową.
- Zdążymy?
- Wiesz, Kai postanowił najpierw spotkać się z twoimi rodzicami. Wszyscy będą tam jutro popołudniu.
- Ah, rozumiem. – Dopiłem swoją herbatę do końca i odstawiłem kubek na stolik. – Ale co w końcu chciał od ciebie Reita?
- Pytał, jak sobie radzę, czy wszystko w porządku i czy jadę z nim jutro.  – Uśmiechnąłem się do siebie. Nawet nie wiedziałem, że basista jest aż tak opiekuńczy. Znaczy zawsze był taki w stosunku do swojego ukochanego, ale dla innej osoby już nie do końca. Choć właściwie się o mnie troszczył, na swój sposób.
- Wcale bym się nie dziwił jakby… - W tym momencie odezwał się dźwięk telefonu Yuu. – Zadzwonił do ciebie Kai. – Dodałem, a ten tylko spojrzał na wyświetlacz i pokiwał twierdząco głową. Chłopak odebrał, zaś ja wstałem z kanapy i zabrałem wszystko do kuchni, aby to pozmywać. Kiedy już kończyłem, poczułem, jak ktoś oplata mnie rękami w pasie. Właściwie doskonale wiedziałem, kto to był.
- Kai pytał o to samo. – Zaśmiałem się cicho i wytarłem kolejny talerz, ponieważ jak się okazało, było ich trochę więcej niż się spodziewałem.
- Ale pewnie dłużej narzekał i wmawiał ci, że jednak powinieneś jechać z nim. – Aoi oparł brodę o moje ramię.
- Dokładnie. – Uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek. – Ale wolę jechać z tobą.
- A spróbowałbyś nie! – Odłożyłem ścierkę i odwróciłem się do niego przodem. – Dziękuję. – Uśmiechnąłem się lekko i zaplotłem mu ręce na szyi.
- Za co? – Zapytał słodkim głosem i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Za to, że mnie nadal kochasz.
- Nadal? – Aoi podniósł jedną brew do góry i popatrzył na mnie pytająco.
- Po tym, co zrobiłem, powinieneś pozwolić mi… - Przerwał mi namiętnym pocałunkiem.
- Przymknij się w końcu. – Uśmiechnąłem się do niego i lekko pocałowałem.
- Dobrze… - Znów złączyłem nasze wargi, popychając przy tym Yuu w stronę sypialni. Zbyt długo go nie widziałem, nie słyszałem i nie czułem jego dotyku, by przejmować się swoją chorobą. Mało obchodziło mnie też, że jakieś dwanaście godzin temu to robiliśmy. Pragnąłem go tu i teraz.
- Uru? – Aoi spojrzał na mnie zdziwiony, a ja uśmiechnąłem się do niego figlarnie.
- Kochaj mnie. – Szepnąłem mu kusząco do ucha i przegryzłem jego płatek.
- Ale…
- Nie ma „ale” kotku. Zbyt długo byliśmy w celibacie, by teraz się sobą nie nacieszyć. – Westchnąłem cicho i pchnąłem go na kanapę. – A do tego, jak pójdę do kliniki, to przecież znów nas to czeka. – Usiadłem na nim okrakiem. – Nacieszmy się sobą… - Chłopak uśmiechnął się smutno i przyciągnął mnie do leniwego pocałunku. Już po chwili poczułem jak jego ręce wkradają się pod moją bokserkę i opuszkami palców zaczynają badać moje ciało.
- Takashima Kouyou, kocham cię nad życie. – Powiedział patrząc mi prosto w oczy, kiedy oderwaliśmy się od siebie. W tym wyznaniu było coś tak pięknego i magicznego, że po moich policzkach popłynęły łzy. Lecz tym razem były one wywołane szczęściem, które wypełniało mnie od środka. Nie myśląc wiele, mocno się do niego przytuliłem oplatając rękami jego szyję.
- Yuu, ja ciebie też kocham. – Poczułem, jak mocniej przyciska mnie do siebie.
- To, czemu płaczesz? – Poczułem jego wargi, lekko przylegające do skóry na mojej szyi.
- Ze szczęścia idioto! – Zaśmiałem się. – Wiesz, mam pomysł. – Oderwałem się od niego i powoli zszedłem z jego kolan. Chłopk popatrzył nie mnie zdziwiony, ale nie ruszył się z miejsca. Powoli podszedłem do odtwarzacza i włączyłem jakąś pierwszą lepszą płytę. Chciałem, aby mój kochanek dostał to, co najlepsze i mógł nacieszyć się moim ciałem. Podszedłem do niego pomału, kręcąc przy tym lekko biodrami. Stanąłem pomiędzy jego nogami i nachyliłem się lekko nad jego twarzą,
- Co ty chcesz zrobić? – Zapytał się mnie kładąc przy tym ręce na moich pośladkach. Zamruczałem mu prosto do ucha, kiedy zaczął je lekko ugniatać.
- Zatańczę dla ciebie. – Lekko musnąłem jego słodkie wargi odsunąłem się od niego.
- Uruha wszystko z tobą dobrze? – Zmrużyłem lekko oczy i prychnąłem.
- Jak nie to nie. – Założyłem ręce na piersi i zakręciłem kusząco biodrami. Aoi uśmiechnął się lekko i przesłał mi całusa.
- Proszę… - Powiedział namiętnym głosem. Podszedłem do niego i powoli zacząłem ściągać swoją niebieską koszule. Kiedy odrzuciłem ją gdzieś w bok chłopak złapał mnie za biodra i przyciągnął jeszcze bliżej. Westchnąłem z podniecenia, kiedy przez spodnie pocałował moje krocze. Ja w tym czasie pozbyłem się również jego koszulki i przejechałem palcami przez całą długość jego żeber. Yuu zaczął powoli podwijać mój podkoszulek, ale ja mu na to nie pozwoliłem. Odsunąłem się na odległość, aby nie mógł mnie dosięgnąć i kucnąłem, rozchylając przy tym nogi. Przejechałem palcem po rozporku, potem po swoim brzuchu podwijając przy tym koszulkę do góry i kończąc wkładając go do ust i lekko ssąc. Spojrzałem na kochanka i wiedziałem już, jak bardzo go to podnieca. Powoli i leniwie pozbyłem się bokserki. Rzuciłem nią w chłopaka i trafiłem prosto w jego twarz.
- Podnieciłeś się. – Szepnąłem mu do ucha, wkładając przy tym palce za jego pasek.
- Ty tak na mnie działasz, kochanie. – Yuu przejechał palcem po moim brzuchu i zaczął obdarowywać delikatnymi pocałunkami moją szyję. Po chwili poczułem, jak zamyka swoje usta na jednym z moich sutków. Jęknąłem cicho i wplotłem ręce w jego włosy. W czasie, kiedy on subtelnie mnie pieścił, ja kolanem zacząłem masować jego erekcje, która była już dość dużych rozmiarów. Uśmiechnąłem się zadowolony, gdy jęknął na mój dotyk. Przyciągnąłem go do namiętnego pocałunku, od razu wkradając się językiem do wnętrza jego ust. Najpierw przejechałem nim po zębach, a potem, bo wewnętrznej stronie policzków. Z niechęcią oderwałem się od jego warg, na co Aoi westchnął cicho. Zjechałem wargami niżej, na jego szyję i pozostawiłem pod prawym obojczykiem dorodną malinkę. Poczułem jak chłopak wplata ręce w moje włosy. Uklęknąłem przed nim i pocałunkami zacząłem obdarowywać jego brzuch, aż dojechałem do spodni. Sprawnie odpiąłem pasek, a potem guzik i rozporek. Z małą pomocą Yuu, pozbyłem się ich i odrzuciłem tak, że wylądowały na telewizorze. Zacząłem całować wnętrze jego ud, coraz bardziej zbliżając się do punktu, który był moim celem. Kiedy przejechałem językiem po jego prąci, nadal uwięzionym w bokserkach chłopak zachłysnął się powietrzem i pociągnął mnie za włosy.
- Uru… Ja… - Spojrzałem na niego figlarnie i w dwóch ruchach pozbyłem się również bielizny. Oblizałem usta i bez żadnych ceregieli od razu wziąłem go całego do ust. Jedną ręką stymulowałem jego jądra, natomiast drugą wkradłem się pomiędzy jego pośladki. Wbiłem w niego od razu dwa palce i zacząłem nimi poruszać, nadal go pieszcząc ustami. Chłopak wręcz krzyknął z rozkoszy i doszedł obficie, prosto w moje usta. Przełknąłem wszystko od razu i stróżkę, która spłynęła mi po policzku starłem palcem, po czym go wylizałem. Wyszedłem również z jego dziurki i stanąłem w takiej odległości, aby nie mógł mnie dosięgnąć. Dokładnie przyglądałem się jego nagiemu ciału. Chłopak z trudem łapał powietrze i zaciskał ręce w pięści próbując się uspokoić. Miał wypieki na twarzy i wzrok zamglony z podniecenia.
- To było… - Zaczął, ale przerwałem mu brutalnym pocałunkiem lecz tym razem to on w nim dominował.
- To jeszcze nie koniec. – Uśmiechnąłem się figlarnie, stając w odpowiedniej odległości od niego. Powoli rozpiąłem swój pasek oraz rozporek i włożyłem swoją dłoń do spodni. Zacząłem masować swoją erekcje, patrząc mu prosto w oczy i oblizując co chwila spękane od pocałunków wargi. Na efekty nie musiałem długo czekać i już po chwili chłopak na nowo się podniecił. Pozbyłem się zbędnego odzienia i zacząłem wykonywać dość prowokujące ruchy biodrami cały czas się do niego zbliżając. Nagle poczułem jak chłopak z zachłannością wpije się w moje usta, o mało co nie przewracając mnie na podłogę. Od razu oddałem tę podniecającą pieszczotę i zacząłem się o niego ocierać. Już po chwili poczułem jego ciepłą dłoń w moich bokserkach, drugą zaś, trzymał mnie mocno w pasie. Yuu pomógł mi się ich szybko pozbyć, po czym zaczął mnie onanizować, nie przestając przy tym całować. Doszedłem na jego dłoń, głośno przy tym jęcząc w jego usta. Gdyby nie jego dłoń najprawdopodobniej upadłbym na podłogę.
- Uru? – Zapytał troskliwie podtrzymując mnie.
- Już… dobrze… - Odpowiedziałem pomiędzy kolejnymi oddechami i stanąłem na nogach.
- Może… - Nie pozwoliłem mu dokończyć i popchnąłem go na kanapę. Aoi od razu się na niej położył, a ja usiadłem na nim okrakiem, ocierając przy tym. Chłopak jęknął cicho i złapał mnie za biodra. Po chwili zaczął jeździć rękami w górę i dół, gładząc je. Powoli podniosłem się na kolanach, a on zjechał nimi na moje pośladki i zaczął je ugniatać. Uśmiechnąłem się do niego i nabiłem się od razu na całego jego penisa. Krzyknąłem, a po moich policzkach spłynęły łzy.
- Cicho, zaraz przestanie… - Yuu jedną ręką przytrzymywał moje biodra, a drugą wycierał moje policzki. Uśmiechnąłem się do niego i pomału schyliłem tak, aby dosięgnąć jego ust.
- Wiem… - Szepnąłem cicho i pocałowałem go czule.
- Kocham cię. – Powiedział, kiedy się od siebie oderwaliśmy. Po niecałej minucie, kiedy już przyzwyczaiłem się do jego obecności w sobie, zacząłem powoli kręcić biodrami. Chłopak popatrzył na mnie i znów zaczął dłońmi gładzić moje boki, co raz zjeżdżając na pośladki. Pomału zacząłem podnosić się i opadać. Chodź sprawiało mi to ból, nie wytrzymałem i nadałem ulubione tempo chłopaka. Ten najpierw powstrzymywał mnie rękami, jednak wiedziałem, że sam jest do takiego stopnia podniecony, iż nie może się opanować. Po paru pchnięciach moje okrzyki bólu całkowicie zastąpiły jęki i prośby o więcej. Yuu zaczął wychodzić naprzeciw mnie, a nasze ruchy stały się chaotyczne i dzikie. Pożądaliśmy siebie nawzajem i oddawaliśmy się tej pieszczocie z całym zaangażowaniem.
- Yuu! – Krzyknąłem, kiedy uderzył w moją prostatę. – Jeszcze kochanie… Tylko raz… - Z trudem łapałem oddech a co za tym idzie miałem trudności z wypowiedzeniem tych słów. Aoi uśmiechnął się tylko i popatrzył na mnie zamglonym z podniecenia wzrokiem, po czym spełnił moją prośbę. – W tym samym czasie jedną ręką złapał moje przyrodzenie i po pary głębszych ruchach już drugi raz w ciągu tego dnia doszedłem. Wygiąłem się przy tym w łuk i mocno zacisnąłem mięśnie odbytu krzycząc przy tym z podniecenie. Yuu doszedł w tym samym monecie z moim imieniem na ustach, zalewając mnie swoją ciepłą spermą. Opadłem zmęczony na niego i objąłem go mocno rękami, regulując oddech.
- Dziękuję. – Powiedziałem uśmiechając się szeroko i przejeżdżając nosem po jego gardle.
- Ja też. – Aoi spojrzał na zegarek. – Musimy jechać, Kouyou. Jest już prawie dwunasta. – Westchnąłem cicho i mocniej się w niego wtuliłem.
- Nie chcę…
- Wiem. – Pocałował mnie w skroń i pomału uwolnił się z uścisku, po czym wstał z kanapy. – Ale musisz. – Chłopak zaczął zbierać porozrzucane części naszej garderoby.
- Mam ochotę z tego wszystkiego zapalić. – Westchnąłem cicho.
- Ale ty nie palisz… - Podsumował Aoi i podał mi moje ubrania.
- Wiem. Ale się zaczynam denerwować. – Podniosłem się do siadu i lekko skrzywiłem, czując dyskomfort w okolicy tyłka. – Ok, idę się umyć, a ty tu ogarnij troszkę. – Zacisnąłem powieki i wstałem, po czym skierowałem się do łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic. Stojąc na zimnych kafelkach zacząłem przyglądać się swojemu zabandażowanemu nadgarstku. Powoli odwinąłem go i opuszkami palców przejechałem po ranach, które pozostawiła żyletka. Wyciągnąłem z szafki świeży opatrunek, oraz maść przyśpieszającą gojenie ran. Posmarowałem nią gazik i przyłożyłem do nadgarstka. Lekko syknąłem, ponieważ kontakt z tą substancją wywołał ostre pieczenie. Zawinąłem ładnie rany świeżym bandażem i ubrany wyszedłem z łazienki.
- Gotowy? – Zapytał Yuu opierając się o ścianę.
- Tak. – Jęknąłem i wziąłem torbę spod ściany. Wyszliśmy razem z mieszkania, a ja zamknąłem je na klucz. Kiedy byliśmy już w windzie zobaczyłem idącą w naszą stronę moją sąsiadkę, Hitoshi Miwa z córką Yoko. Zatrzymałem drzwi i wpuściłem kobietę do środka.
- Takashima-sam, Shiroyama-san, dzień dobry. – Uśmiechnęła się do nas, a my ukłoniliśmy się lekko. Kobieta była niewiele starsza od nas i nie pracowała, tylko zajmowała się domem. Jej mąż był prezesem jednej z największych firm w Tokio. Lubiłem ją. Była zawsze uśmiechnięta, miła i pomocna. Często przynosiła mi coś do zjedzenia, gdy wiedziała, że wracam z trasy lub nagrania i nic nie jadłem. Nie przeszkadzało jej również to, że byłem gejem, do czego jej się kiedyś przyznałem.

- Takashima-kun jesteś tutaj? – Usłyszałem ciepły głos mojej sąsiadki i otworzyłem jej drzwi.
- Dzień dobry, Miwa-san. Co cię do mnie sprowadza? – Uśmiechnąłem się do niej szeroko i gestem zaprosiłem do środka.
- Robiłam dzisiaj sukiyaki i mi zostało. Chcesz trochę?- Kobieta spojrzała na mnie radośnie i wręczyła zapakowane jedzenie.
- Naprawdę? – Wziąłem pakunek i skłoniłem się. – Dziękuję.
- Ej Uru widziałeś gdzieś moją koszulkę? – Usłyszałem głos swojego kochanka i uśmiechnąłem się zakłopotany. – Bo nie mogę jej znaleźć w sypialni, a wiesz, że się śpieszę. – Aoi stanął na schodach w samych spodniach i spojrzał najpierw na mnie, a potem na kobietę. Zarumienił się lekko i zniknął nam z pola widzenia. – Przepraszam… - Usłyszałem jak zamyka drzwi.
- Ja no… - Nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć.
- Takashima-kun, powiedz mi prawdę. – Spojrzałem na jej uśmiechniętą twarz i westchnąłem ze zrezygnowaniem.
- Miwa-san, ja wiem, że teraz możesz chcieć abym przestał się nawet do ciebie odzywać, ale jestem gejem. A Yuu u mnie nocuje. – Spuściłem głowę czekając na jej wyrok. Ta tylko zaśmiała się cicho i poklepała mnie po ramieniu.
- Chodzicie ze sobą? – Przytaknąłem. – A więc życzę wam szczęścia i przyniosę więcej sukiyaki. – Uśmiechnęła się do mnie ciepło i wyszła z mojego mieszkania.

- Takashima-kun, dawno cię nie widziałam. Za to Shiroyama-kun przychodził tu codziennie. Już myślałam, że coś się stało.
- Nie. – Skłamałem uśmiechając się do niej. – Wyjechałem, a Yuu zajmował się moim domem. – Chłopak przytaknął głową i zaczął pisać coś na swojej komórce.
- Senpai! – Spojrzałem na Yoko. Uczyłem ją grać na gitarze w wolnej chwili i czasami się nią zajmowałem, kiedy byłem w domu. – A co ci się stało w rękę? – Dziewczynka pokazała na mój zabandażowany nadgarstek, który od razu schowałem za sobą.
- Ja… - Zacząłem.
- Yoko-chan, twój senpai jest tak nieudolną osóbką, że wypadł mu talerz podczas zmywania i się pokaleczył.
- I ty senpai tam byłeś i mu pomogłeś? – Dziewczynka spojrzała na Yuu i ten uśmiechnął się do niej szeroko.
- Oczywiście, że tak! – Zaśmialiśmy się i wysiedliśmy z windy.
- Dowiedzenia Kouyou-senpai, Yuu-senpai! Papa! – Pomachaliśmy Yoko i ruszyliśmy w stronę samochodu starszego gitarzysty. Wszedłem do środka i od razu zapiąłem pasy. Chłopak zrobił to samo i uśmiechnął się do mnie czule.
- Nieudolną osóbką powiadasz? – Zacząłem mrużąc przy tym oczy.
- Musiałem coś wymyślić, kochanie. – Aoi odpalił auto i ruszył przez Tokio w stronę Kanegawy.
- Ale mogłeś pominąć tę nieudolną. – Udawałem obrażonego i patrzyłem na mijane przez nas budynki.
- Teraz będziesz się gniewał? – Spytał słodkim głosem, a ja westchnąłem i spojrzałem na niego z uśmiechem.
- Nie. Nie potrafię.
Po ponad godzinnej, bardzo niewygodnej jeździe, Yuu zatrzymał samochód pod moim rodzinnym domem. Nabrałem głośno powietrza i nacisnąłem klamkę samochodu. Już miałem otwierać drzwi, gdy poczułem rękę na swoim kolanie.
- Pamiętaj, jestem z tobą. – Uśmiechnąłem się do niego. – I cię kocham. – Aoi dotknął opuszkami palców mojego policzka i założył mi włosy za ucho.
- Muszę sam z nimi porozmawiać. – Popatrzyłem na niego smutno.
- Wiem, będę czekał w aucie. – Podniosłem jedną brew z niedowierzaniem i popukałem go w czoło.
- Wejdziesz ze mną i poczekasz u mnie w pokoju. Zgoda?
- Ok. – Zaśmiał się i wyszedł z auta. Jeszcze raz popatrzyłem w radosne oczy Yuu, po czym zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi domu. Już po chwili otworzyła mi moja mama. Spojrzała na mnie a po jej policzkach popłynęły łzy.
- Wróciłem…

C.D.N <3

15 komentarzy:

  1. Świetne... brak mi weny na komentarz, ale to naprawdę mi się podobało ;)To było takie podniecające (w końcu takie ma być yaoi xD)
    Zapraszam do mnie:
    gazetto-yaoi-stories.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak jest świetne ale umiesz torturować bo od kilku dni na newsa czekam <33

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniała notka. dłuuga i scena Yaoi taka że fapfap:D
    czekam z niecierpliwością na kolejną notkę
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, z niecierpliwością czekam na kolejne twoje notki
    Zapraszam do mnie http://the-gazette-opowiadania.blog.pl/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy cięg dalczy? Ja zaraz wyschnę.... xD
    ~Kayl

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :) Czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacyjnie piszesz kobieto! <3
    czekam na następną część *.* x.x

    OdpowiedzUsuń
  8. Cały czas czekam na następny rozdział ;_; A co do opowiadania jest wspaniałe.. .3.

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo fajne opowiadanie,czekam z niecierpliwością na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy kolejna część QnQ

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział, ale czekam na kolejny, ja już chcę wiedzieć co się stanie z Uru, to mi nie daje spokoju... a więc życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lilien, zlituj się nad nami, błagam miej litość... my tu z niecierpliwości umieramy... a tak wgl to super rozdział :)
    Ahiru-chan :)

    OdpowiedzUsuń

magazyn Asia on Wave