"Love or betrayal? Or maybe surprise?"
Rozdział 2
Autor: Lilien
Beta: Tsuu
Para: Tsuzuku x MiA (Mejibray)
Wiek: tu 16+
Gatunek tekstu: yaoi
Ostrzeżenia: zaczynają się sceny,dziwne dialogi
Od autora: DOCZEKALIŚCIE SIĘ XD nie żebym skończyła to pisać przed maturami ; ; ale moje uke ma sklerozę... 3 część już jest, więc 15 komentarzy i dodaje ^^
druga sprawa to wygląd bloga... czyli zaszły drobne zmiany takie jak ask, twitter i fb z boku... POLECAM! a w szczególności aska, bo mi się nudzi
a w ogóle to opowiadanie mi się podoba O.o serio...
druga sprawa to wygląd bloga... czyli zaszły drobne zmiany takie jak ask, twitter i fb z boku... POLECAM! a w szczególności aska, bo mi się nudzi
a w ogóle to opowiadanie mi się podoba O.o serio...
Dedykacja: dla Kaki bo Koichi i dla Kity bo hejterzy XD
Spojrzałem na zegarek, który
wskazywał, że jest już godzina trzynasta. Czyli nareszcie koniec próby!
Westchnąłem ze zmęczenia i rozciągałem się, rozmasowując przy tym obolały od
gitary bark. Odpiąłem ją od wzmacniacza i zacząłem wszystko składać, kiedy
nagle do naszej sali wszedł, albo raczej wpadł nasz menager. Od razu skierował
się do lidera, czyli Tsuzuku i zaczął z nim o czymś rozmawiać przyciszonym
głosem. Po chwili szepnął mu coś na ucho i wręczył ukradkiem do ręki jakąś
kopertę. Nie zastanawiając się nad niczym zabrałem futerał z gitarą, kurtkę i
bez pożegnania wyszedłem z pomieszczenia, zbiegając szybko po schodach. Od razu
skierowałem się w miejsce gdzie swój samochód zaparkował basista. Oparłem się o
ścianę i złapałem za serce, próbując zachować względny spokój i opanowanie. Po
prostu nie wiedziałem już, co mam o tym sądzić. Wziąłem kilka głębszych
oddechów i postanowiłem przeanalizować cała sytuacje zanim przyjdzie Koichi i
znów zacznie mi prawić kazania. Choć powiem szczerze, że jest w nich całkiem
dobry.
Pomyślmy, co wiem o
zaistniałej sytuacji... No dobra, nic nie wiem. Westchnąłem zrezygnowany i
zjechałem w dół po ścianie, kucając i ukrywając głowę w rękach. Nie wiem już,
co mam myśleć - wierzyć sercu, czy może rozumowi? Przyjaciołom, czy swojemu
przeczuciu? Tsuzuku, czy może... Spojrzałem w niebo, a potem na swoja dłoń.
Skąd mam być pewien czy to, co mi powie będzie prawdą? Przecież tak łatwo
przyszłoby mu mnie oszukać. Kilka czułych słówek, delikatny dotyk i jego usta
spokojnie do tego wystarczą. Jestem żałosny. I nadal cholernie w nim zakochany.
Spojrzałem w bok i zobaczyłem
idącego w moją stronę basistę z perkusistą. Już po chwili Koichi lekko walnął
mnie czymś w głowę, po czym podszedł do swojego samochodu i odblokował w nim
drzwi. Chcąc czy nie, z cichym westchnięciem podniosłem się z ziemi i
otrzepałem spodnie, po czym wsiadłem do pojazdu. Tym razem zająłem miejsce koło
kierowcy, a gitarę położyłem z tyłu, obok Meto. Po chwili, czując na sobie
czyjś wzrok, spojrzałem na Koichiego, który patrzył się na mnie z dość groźną i
nieodgadnioną przeze mnie miną. Czyli jednak nie pomyliłem się co do tego
kazania.
- Mia... - Zaczął po chwili,
nadal się we mnie wpatrując.
- Nic nie mów. -
Odpowiedziałem cicho. - Nie teraz… -
Dodałem nadal przyglądając się widokom za oknem. Z kieszeni wyciągnąłem
słuchawki i włożyłem je sobie do uszu, puszczając od razu głośno muzykę.
Potrzebowałem teraz pomyśleć, a nie słuchać rad od innych.
Po paru minutach poczułem jak
ruszyliśmy. Przejechaliśmy przez cały parking i zatrzymaliśmy się przy
wyjeździe. Instynktownie spojrzałem na chodnik i zobaczyłem Tsuzuku
rozmawiającego z kimś przez telefon. Nasze spojrzenia skrzyżowały się, a
chłopak uśmiechnął się do mnie w czuły sposób i puścił mi oczko. Nie wiem
dlaczego, ale w tym momencie zrobiło mi się jakoś cieplej na sercu. Pomachałem
mu delikatnie dłonią i straciłem go z oczu, ponieważ pojechaliśmy dalej.
Oparłem się o siedzenie i
spojrzałem przed siebie. Z jednej strony bałem się, że moje przeczucia są
prawdziwe, że wcale nic mi się nie przewidziało i że Tsuzuku mnie jednak
zdradza. I choć naprawdę nie chce dopuszczać tego do myśli, to niektóre fakty
są takie oczywiste.
Po pierwsze nasze życie
seksualne od jakiś dwóch miesięcy nie istniało, albo zatrzymywało się na
pocałunkach i drobnych pieszczotach. Powodem był fakt, że albo nie miał czasu,
albo był zbyt zmęczony i gdy już u mnie był to zaraz zasypiał. Po drugie
wokalista spędzał ze mną coraz mniej czasu. Kiedyś chodziliśmy razem na miasto,
do kina, jadaliśmy wspólnie posiłki i tym podobne. A teraz? Widujemy się
głównie na próbach, koncertach i innych spotkaniach, głównie związanych z
zespołem. No i jeszcze to zajście sprzed chwili.
Popatrzyłem na jakąś parę
całująca się na przejściu dla pieszych i zamrugam kilkakrotnie coś sobie
uświadamiając. Nie. To akurat jest głupie. Że niby Tsuzuku zdradza mnie z
naszym menagerem? A czy on czasem nie ma żony? Westchnąłem i uderzyłem się
dłonią w czoło, wzbudzając tym samym zainteresowanie u Koichiego. Tak, ten
romans był zdecydowanie moim urojeniem.
W tym momencie zatrzymaliśmy
się pod blokiem Meto. Uśmiechnąłem się do niego i pomachałem mu lekko na
pożegnanie, po czym wróciłem do wcześniejszych rozmyślań.
Ale z drugiej strony...
wokalista zachowywał się całkiem normalnie. Na jego tapecie w iPhonie nadal
były nasze złączone dłonie. Dbał o mnie i był tak samo czuły oraz opiekuńczy
jak wcześniej. No i miałem wrażenie, że on naprawdę przestraszył się, kiedy
powiedziałem, że musimy porozmawiać i zasmucił się, gdy go odtrąciłem. Wewnątrz
czułem, że on nadal był tym samym, moim Tsuzuku, który kochał mnie całym sobą i
którego ja tak bardzo kochałem.
Znów westchnąłem ze
zrezygnowania. Nie miałem bladego pojęcia, co mam o tym wszystkim myśleć. Komu
wierzyć i jak się zachować.
Spojrzałem na basistę, który
niby patrzył na drogę, ale co chwile zerkał w moja stronę. Wywróciłem oczami i
dałem mu znać, że w końcu może się wypowiedzieć. Bo nam jeszcze wybuchnie czy
coś i co wtedy zrobimy? Na pewno trzeba by było szukać innego, dobrego basisty,
a Tsuzu urwałby mi wtedy głowę.
- Mia... - Zaczął po chwili.
- Jesteś idiotą. - Powiedział krótko kręcąc przy tym głową ze zrezygnowaniem.
- Dzięki że mi to
uświadamiasz. – Jakbym sam tego nie wiedział.
- Nie przerywaj mi. -
Powiedział dość twardo, po czym kontynuował, tym razem jednak nie patrząc na
mnie tylko na drogę. - Nie wygłupiaj się, dobra? Że niby jesteś z kimś
umówiony? Ha! Poradziłbym sobie i bez ciebie. - Chłopak zatrzymał się na
czerwony świetle i spojrzał na mnie dość karcącym wzrokiem. - Powinieneś się z
nim spotkać. Rozumiesz?
- Tak.
- To zrozu... – Zachichotałem
cicho. Nie spodziewał się, że się z nim zgodzę. Chłopak zamrugał kilkakrotnie i
odchrząknął, po czym mówił dalej jak gdyby nigdy nic. - To dobrze, że
rozumiesz. Tylko po jaką cholerę jesteś tu teraz ze mną, zamiast z nim?! Bo
tego nie pojmuję. - Ruszyliśmy dość ostro, a basista nabrał powietrza. - Może i
nie jestem dobrą swatką oraz nie mam
szczęścia do kobiet, ale chyba powinieneś być teraz z nim i wszystko
wyjaśnić... I tak dalej, i tak dalej... - Koichi wywrócił oczami i spojrzał
wymownie w moją stronę. Pogadać, wybaczyć, przebaczyć i pójść do łóżka.
Zaśmiałem się lekko. Szkoda tylko, że nie zawsze to tak łatwo działało.
- Wiem, wiem. Ale... - Oparłem
głowę na oparciu i przymknąłem oczy. - Chyba za późno zdałem sobie z tego
sprawę. Denerwuje się i chciałbym mieć za sobą ta rozmowę.
- Schrzaniłeś to. –
Podsumował krótko różowowłosy.
- Dzięki.
- Nie ma sprawy. – Klepnął
mnie mocno w ramię, po czym spoważniał. - Zadzwoń do niego. Umów się, a ja cię
zawiozę gdzie trzeba. - Zaproponował zatrzymując się pod galerią i spojrzał na
mnie nie wyłączając jeszcze silnika
- Wieczorem. Teraz choć,
kupimy coś dla tej twojej dziewczyny i wstąpimy do cukierni. Może będzie jakieś
dobre ciasto.
- Spoko. - Koich wyciągnął
kluczyki ze stacyjki i wysiedliśmy z auta, kierując się od razu do wnętrza
dużego centrum handlowego.
W sumie nie zajęło nam zbyt
długo, aby wybrać dla niej prezent. Od razu na wejściu naszym oczom ukazał się
bardzo ładny naszyjnik z wymiennymi zawieszkami. Pochodziliśmy jeszcze przez
jakąś godzinę, ale w gruncie rzeczy wróciliśmy się do pierwszego miejsca. W
sumie to chyba jest tak zawsze, że
to, co było pierwsze później okazuje
się najlepsze, choć czasem jest już za późno, aby do tego wrócić. A przecież
Tsuzuku był moją pierwsza miłością, nie chciałbym potem żałować, że coś
zrobiłem. Albo, że czegoś nie zrobiłem.
Był zwykły, cienki i srebrny
naszyjnik z trzema zawieszkami. Każda była inna, ale tak naprawdę wszystkie w
pewien sposób oddawały naturę naszego kochanego i kolorowego basisty. Były
słodkie i urocze, ale na szczęście nie różowe. Pierwsza z nich to było nieduże
serduszko w kolorowe cyrkonie. Każda z nich miała inny kolor i, co dziwnego,
kształt. Ale nadawało to jej swoistego uroku. Druga zaś przedstawiała lecącego
ptaka i była cała srebrna. Tylko w paru miejscach miała jakby ciemniejsze
fragmenty oraz była stosunkowo duża w porównaniu do reszty. Ale moim zdaniem
miano najładniejszej uzyskała trzecia z nich. Był to zwyczajny napis "I♡YOU", ale miał w
sobie coś magicznego. Literki były ozdobione czarnymi, malutkimi cyrkoniami,
serduszko zaś miało w około takie same, ale troszkę mniejsze i białe, a w
środku zrobione było z czegoś czerwonego i prześwitującego, co w gruncie rzeczy
wyglądało jak delikatna folijka, choć tak naprawdę nią nie było. Cały komplet
był w podłużnym pudełeczku ozdobionym w kolorowe cyrkonie na rogach.
Podeszliśmy zapłacić, a uśmiechnięta sprzedawczyni do tego ładnie nam to zapakowała
w kolorowe opakowanie. Ciekawe, dlaczego akurat w takie? Spojrzałem na
uśmiechniętego basistę, który ubrany był w zieloną kurtkę, fioletową czapkę i
szalik oraz biało-różowe buty i chował zakup do torebki. Zaśmiałem się, a
Koichi spojrzał na mnie zdziwiony, po czym wzruszył jedynie ramionami. Teraz
już wiem.
- A tobie co? - Zapytał,
kiedy wchodziliśmy do sklepu muzycznego.
- Nic. - Pokręciłem głową i
włożyłem do koszyka płytę, którą chciałem kupić. Wziąłem jeszcze zapas strun,
parę piórek i kilka innych potrzebnych mi akurat rzeczy. Zapłaciłem za wszystko
i wyszliśmy kierując się od razu w stronę cukierni na parterze. Tam zeszło nam
już dłuższą chwilę.
Ani ja nie mogłem się
zdecydować, ani Koichi zdecydowanie mi w tym nie pomagał. Po krótkiej kłótni na
temat ulubionego ciasta wokalisty wziąłem dwa różne kawałki. Jeden
śmietankowo-truskawkowy, jak chciał basista i drugi czekoladowy, który chciałem
znowu ja.
- Idziemy jeszcze gdzieś? -
Zapytał różowowłosy, gdy wychodziliśmy z cukierni. Zastanowiłem się nad tym
chwile i doszedłem do wniosku, że zakupy spokojnie mogę zrobić sam, w sklepie
pod domem.
- Nie. - Odpowiedziałem mu i
ruszyliśmy do wyjścia.
Jakieś pół godziny później
Koich wysadził mnie ze wszystkimi tobołkami (gitary, torba i zakupy) pod
sklepem spożywczym, a sam pojechał do domu przygotować się na randkę.
Zrobiłem tam małe zakupy,
czyli uzupełniłem głównie brak kawy i ciastek w mieszkaniu, po czym ruszyłem w
stronę mieszkania. Byłem już niedaleko, kiedy moim oczom ukazał się niesłychany
widok. Przetarłem oczy niedowierzając i kładąc wszystkie rzeczy pod ścianą
bloku, cicho podszedłem bliżej palącego pod moja klatką wokalisty. Jako, że
chłopak stał do mnie tyłem i do tego pisał coś na telefonie, przez co mnie nie
słyszał mogłem zrealizować swój niecny plan. Który zresztą wymyśliłem na
poczekaniu. Stanąłem delikatnie na palcach i nachyliłem się nad jego uchem.
- Bu! - Krzyknąłem
niespodziewanie, na co wokalista odskoczył ode mnie jak oparzony i przyłożył
dłoń w okolicy serca oddychając ciężko.
- Chcesz mnie przyprawić o
zawał!
- Przepraszam... -
Powiedziałem skruszonym głosem i spuściłem głowę w dół, po czym odwróciłem się
od niego i pomału zacząłem odchodzić w drugą stronę, uśmiechając się przy tym
pod nosem.
- Mia, no... - Westchnął
głośno Tsuzuku i podbiegł do mnie, muskając przy tym lekko moje plecy ręką. -
Nie obrażaj się. - Złapał mój rękaw i uśmiechnął się do mnie. Zamrugałem
kilkakrotnie, po czym wybuchnąłem śmiechem i poklepałem go dłonią po policzku.
Tym razem to wokalista miał naprawdę zdezorientowaną minę i z lekkim jakby
przerażeniem wpatrywał się we mnie oczekując wyjaśnień.
- Zostawiłem tam rzeczy. –
Wskazałem palcem na kupkę pakunków pod ścianą i w końcu do nich podszedłem.
Założyłem gitarę na plecy i zabrałem rzeczy z galerii, zaś wokalista wziął
drugą oraz moje zakupy. - A tak w ogóle, to co tu robisz? - Zapytałem się go po
chwili, kiedy trzymał mi drzwi od klatki, abyśmy mogli wejść.
- Ja? - Chłopak odwrócił
głowę i nie patrząc na mnie odrzekł cicho. - Czekałem na ciebie. Chciałem pogadać
już dziś i...
- A czemu nie wszedłeś do
środka? - Przerwałem mu. - Masz przecież klucze... - Kątem oka spojrzałem na
niego i zacząłem szukać kluczy do mieszkania w kieszeniach kurtki.
- Ja nie... Nie wiedziałem...
czy mogę... - Wydukał nadal nie patrząc w moja stronę. Ręce mi zadrżały i
mocniej ścisnąłem klucz trzymany w ręce. Przekręciłem go, ale nie otworzyłem
drzwi. Stałem tak chwile trzymając go nadal w zamku, po czym odezwałem się
niepewnym głosem.
- Tsuzu... Czy ty mnie
jeszcze kochasz? - Zapytałem w końcu. Może troszkę w nieodpowiednim miejscu
oraz czasie, ale musiałem. Porostu musiałem. Oraz wiedziałem, że zawsze mogłem
wejść do mieszkania i zamknąć się w nim, nie słuchając jego tłumaczeń i
przeprosin.
Ale nic się takiego nie
stało. Nie minęła nawet minuta, kiedy zostałem siłą wepchnięty do mieszkania i
przyciśnięty do ściany. Tsuzuku patrzył na mnie chwilę trzymając mnie za
ramiona, po czym musnął zaledwie moje wargi.
- Idiota. - Szepnął i
powtórzył wcześniejsza czynności. - Cholerny idiota… którego kocham nad życie.
- Dokończył uśmiechając się do mnie, przykładając swoje czoło do mojego i
trzymając w dłoniach moja twarz.
W tym momencie kamień spadł
mi z serca. I nawet, jeśli wokalista kłamałby mi teraz w żywe oczy to i tak
mało mnie to aktualnie obchodziło. Był tu, ze mną i całował mnie mówiąc przy
tym, że mnie kocha. Tyle starczyło.
Objąłem go w pasie i
przyciągnąłem jeszcze bliżej do siebie wpijając się w jego słodkie usta z
namiętnością. Oderwaliśmy się od siebie, gdy w końcu zabrakło nam powietrza,
ale mi nadal było mało. Stanowczo za mało. Chciałem więcej tu, teraz, zaraz,
natychmiast. Ale Tsuzuku jakby wyczuł, o czym myślę i odsunął się ode mnie
całując mnie przy tym w nos.
- Zakupy kochanie. - Zaśmiał
się wodząc opuszkami palców po moich bokach. - Oraz nie wypada chyba robić
takich rzeczy przy otwartych drzwiach. - Zamrugałem zdając sobie sprawę z tego,
co mówi. Rzeczywiście drzwi od mojego mieszkania były otwarte na oścież a
zakupy leżały przed nimi na klatce. Ściągnąłem gitarę z pleców i odłożyłem ją w
kąt.
- Mam nadzieje ze nic jej nie
jest. - Westchnąłem cicho do siebie, po czym zabrałem pakunki i zamknąłem drzwi
na klucz. Odłożyłem rzeczy na szafkę, która stała przy drzwiach i przyciągnąłem
Tsuzuku za pasek od spodni bliżej siebie. - A teraz? - Zapytałem słodkim głosem
patrząc mu w oczy. Chłopak nachylił się nade mną i zaczął całować delikatnie
moja szczękę.
- A teraz to mam dla ciebie
niespodziankę. - Szepnął mi uwodzicielsko do ucha, ale zanim zdążyłem cokolwiek
odpowiedzieć, zawiązał mi jakąś przepaskę na oczach. Poczułem jak wokalista
powoli ściąga mi kurtkę, szalik, a po chwili również i buty. Troszkę zdzwiony,
ale i podekscytowany czekałem aż sam się rozbierze, po czym wtuliłem się w jego
ramie, aby przypadkiem w coś nie wpaść. Tsuzuku objął mnie ręką w pasie i
zaprowadził do jednego z pokoi. W tym momencie żałowałem, że nie mam żadnego
dywanu czy czegoś w pomieszczeniach. Mógłbym wtedy wywnioskować gdzie jestem a
tak to musiałem cierpliwie czekać. Po chwili stanęliśmy, a ja poczułem jak jego
usta delikatnie wodza po moim karku, by zaraz z moich oczu spadła przepaska.
Zamrugałam kilkakrotnie i przetarłem oczy ze zdziwienia. U mnie w domu było
czysto, a w salonie stał nakryty stół. Biały obrus, świece, dwa nakrycia i
jedna róża w flakonie.
- Jeśli mi powiesz jeszcze,
że sam gotowałeś, to nie uwierzę, że
to dzieje się to naprawdę. –
Powiedziałem, nadal nie dowierzając swoim oczom i spojrzałem na wokalistę,
który był chyba bardzo zadowolony z mojej reakcji. - Tsuzu?
- Zamówiłem z pobliskiej
restauracji. – Wywrócił oczami, a ja wypuścił powietrze z ulgą.
- Ale to wszystko... Ty?..
Sam... Matko podmienili mi chłopaka! - Zaśmiałem się, a ten w odpowiedzi
jedynie uderzył mnie dłonią i pokręcił głowa z politowaniem. - To bolało. -
Żachnąłem się, łapiąc rękami za obolałe miejsce.
- A myślisz, że dlaczego
powiedziałem, że spóźnię się na próbę? I poprosiłem Koichiego by cię gdzieś po
niej wyciągnął? Na szczęście i tak potrzebował pomocy w wyborze prezentu. -
Słuchałem go uważnie z założonymi rękami. Czyli ta różowo włosa o wszystkim
wiedziała! Niech ja go tylko dorwę, a obiecuj, że długo nie pociągnie. I nie
obchodzi mnie, że będziemy musieli szukać nowego basisty. Uśmiechnąłem się do
swoich myśli i wróciłem do przedpokoju, aby przynajmniej odłożyć zakupy na
swoje miejsce. W tym samym czasie wokalista nałożył nam jedzenie na talerze.
Warto zauważyć, że w pobliżu nie było żadnej restauracji oprócz baru z chińskim
jedzeniem. Ale i tak jestem z niego dumny, bo do jakiś wielkich romantyków to
on raczej nie należał. Ciekawe czy ktoś inny maczał w tym palce. Może Meto?
Albo Ryoga?
Pochowałem wszystko w
odpowiednie miejsca, a prezent z okazji walentynek oryginalnie schowałem pod
koszulkę, po czym wróciłem do salonu i usiadłem na przygotowane dla mnie miejsce.
- Kultura wymaga, by odsunąć
ukochanej osobie krzesło. - Zachichotałem a ten jedynie popukał się palcem w
czoło przewracając oczami.
- Nie przesadzaj, ok? I tak
powinieneś być ze mnie dumny.
- Jestem kochanie, nawet
bardzo! - Przesłałem mu całusa i puściłem mu oczko. - Ale powiedz mi, kto ci to
wszystko podpowiedział? - Spojrzałem na niego wyczekująco uderzając przy tym
palcami w stół.
- Nasz menadżer. - Odburknął
po chwili jedząc już swoją porcje. W tym momencie myślałem, że ze śmiechu
zadławię się kawałkiem marchewki. Tego to się stanowczo nie spodziewałem. - No
nie śmiej się!
- Oj Tsuzu... Jak ja cię
kocham.. - Chłopak uśmiechnął się do mnie czule, odkładając pałeczki i kładąc
przy tym głowę na dłoniach, przyglądał mi się uważnie.
- Nie mogę uwierzyć, że
pomyślałeś, że ja mógłbym przestać cię kochać... Że cię zdradzam... -
Powiedział po chwili i złapał moja dłoń splatając od razu nasze palce
- To nie tak... Ja... Po
prostu bałem się, że mnie zostawisz. - Wydukałem bawiąc się przy tym jego
sygnetem na palcu.
- Też się tego bałem. -
Westchnął krótko. - Nie umiałbym teraz chyba bez ciebie żyć. – Chłopak puścił
moją dłoń i kontynuował jedzenie. - Wiesz, jak tak czekałem aż wrócisz, to
przypomniał mi się incydent z wokalistą twojego wcześniejszego zespołu. -
Chłopak spuścił głowę i spojrzał w swój talerz. - Wtedy też się tak bałem.
- Ale... - Spojrzałem na
niego i w sumie nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Tak naprawdę nie
rozmawialiśmy o tym od tamtej imprezy i jakoś nigdy nie czułem potrzeby, by to
roztrząsać. – To, jak zachował się wtedy Hikaru jest nie do pomyślenia. -
Powiedziałem dość stanowczo i uśmiechnąłem się do niego. - A do tego to było
tak dawno...
- Nie Mia...
- Oj przestań... - Machnąłem
na niego ręką, opierając się o oparcie. - Nie przespałeś się z nim, tak? –
Chłopak przytaknął lekko głową. – I nie całowałeś się z nim własnej woli, tak?
– Znów potakująco poruszył głową. - I on już za to oberwał. Nad czym tu się
jeszcze zastanawiać? - Westchnąłem cicho. - Nie roztrząsaj przeszłości i nie
rób z niej afery Tsu... Byłem tam, wszystko słyszałem i... - Wstałem od stołu
uważając przy tym by prezent dla wokalisty nie wypadł spod mojej koszulki,
podszedłem do Tsuzuku, po czym usiadłem okrakiem na jego kolanach. - Nigdy nie
miałem ci za złe, że przespałeś się z Hikaru zanim zaczęliśmy ze sobą chodzić.
– Musnąłem wargami jego policzek. - To
Hikaru Cię wtedy całował, myśląc, że coś was łączy.- Powoli zbliżyłem swoja
głowę do jego, po czym na moment złączyłem nasze usta. – Ale wtedy już byłeś
mój i nie miałem ku temu żadnych wątpliwości. – Szepnąłem zgodnie z prawdą. Co
było to było. Tsuzuku nigdy nie zdradził mnie odkąd poprosił mnie o chodzenie,
a teraz jestem tego pewien. A osoby, które były w jego życiu przede mną, nie są
ważne. Nawet, jeśli uważałem je za swoich przyjaciół.
- A to prawda, że dałeś mu w
twarz? - Zapytał obejmując mnie w pasie i przyciągając bliżej siebie.
- Miał przez tydzień
spuchnięty policzek. - Powiedziałem dumnie, a po chwili obaj wybuchliśmy
śmiechem. - A właśnie kochanie... Dzisiaj walentynki, więc... - Wyciągnąłem
spod koszulki ładnie zapakowaną płytę i podstawiłem mu ją pod sam nos. -
Zastaniesz moją walentynką?
- A co z tego będę miał? –
Zapytał unosząc przy tym jedną brew do góry w pytającym geście. Zachichotałem,
po czym nachyliłem się nad jego uchem.
- A długi i wyczerpujący seks
z twoim niedopieszczonym chłopakiem starczy? - Szepnąłem uwodzącym głosem, po czym
polizałem jego małżowinę. Już po chwili poczułem jak wyciągnął mi płytę z rąk i
odłożył ją na stolik, a jego zwinne palce pomału wspinały się do góry pod moją
koszulą.
- W takim razie prowadź... -
Odpowiedział mi cicho, a ja przesunąłem się bliżej niego i kolejny raz
skosztowałem jego ust…
powiem wam tak... ZAJEBIŚCIE WYSZEDŁ MI TU KOICHI JAKO POSTAĆ DRUGOPLANOWA *skromność* no a nie? ; ;
No zajebiście wyszedł. W ogóle całe opowiadanie jest zajebiste. Jak zwykle czekam na cd.
OdpowiedzUsuńKoichi zła różowowłosa menda ♥
OdpowiedzUsuńRozwaliła mnie wizja Tsuzuku z managerem xDDD
OdpowiedzUsuńKoichi zajebiście wyszedł ;D
No i dobrze, że chłopcy wyjaśnili sobie wszystko :) I jeszcze ta kolacja.. Magia *..*
Czekam na dalej xDDD
Weeny! ;D
15 komentarzy trochę dużo...
OdpowiedzUsuńNie wyobrażałam sobie jakiegoś członka zespołu z jego menadżerem, więc trochę się zdziwiłam ale jest ok....
Szkoda że seksu nie było...
Asdfghjkl, rozpływam się. ~
OdpowiedzUsuńHahahahaha Fajne było to w aucie jak Koichi tak nagle zaniemówił XD Uhuhuhuhu Manager x Tsuzuku NEVER XD Tak słodko~! Koichi i Tsuzu to są 2 małe mendy po prostu :D Jak mogli?! Ach! Ale mam nadzieję że Mia mu nieźle dowali. W jakimś sensie nie bicia :D np. będzie coś z dziewczyną... a okaże się co innego... Takie tam hahaha Rozdział: CUDO *.* Jak Tsuzuku nabrał jejjjjj Aż mi się trochę szkoda go zrobiło. Cóż poradzic ^^ W TAKIM momencie kończyc! ;-; Zawsze muszą znaleźc jakieś korzyści :P
OdpowiedzUsuńAkwilia
Ach, no w końcu! Już nie mogłam się doczekać aż coś wstawisz!
OdpowiedzUsuńA co do Koichiego to... nie wiem, jakoś zbytnio się nad nim nie zastanawiałam xD Mimo to trochę zbyt stanowczy był tu jak dla mnie, bo nie wiem dlaczego, ale w moich wyobrażeniach to on jest taki... różowowłosy roztrzepaniec xp ale to już moje wyobrażenia ;p
Ha, w trzeciej części będą sceny +18 i ja się z tego bardzo cieszę! Dobrze,że nie wstawiłaś seksu jeszcze w tej części, bo tak wciąż nas trzymasz w niepewności - zua Lilien... *spogląda spod byka*
Nie mogę doczekać się kolejnej części!!! <3
Mojego komentarza nie licz, Lili! I tak nie dostaniesz rozdziału przez środą xD ale jak czytam komentarze innych to tak jakoś... Najchętniej rzuciłabym wszystko i sprawdziła go już teraz xD ale nie mogę, bo nie zdam do Diabła T-T
OdpowiedzUsuńTak właściwie to nie mam niczego mądrego do napisania XD Bo wszystko mi się podoba no i jestem śpiąca i nie widzę błędów ; ; także piszę, żebyś tylko miała komentarz :3
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze piszę z anonima ; ;
Ty nie czekaj na 15 komentarzy tylko wstawiaj!! :D Chcę kolejną część :D
OdpowiedzUsuńWiesz, zrobiłaś mi super prezent na urodziny. Dzięki XD
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadanka już od dość dawna i za każdym razem jak wstawiasz coś nowego, to myślę po przeczytaniu "No i jak ona to mogła tak ułożyć!? Cudo!"
życzę weny na zakończenie paru innych opowiadań i czekam na nastepną część ;)))
Dla mnie rewelacja;D I kurcze czemu po 10 komentarzach? Jak dla mnie to troszkę za dużo haha^^ Nie mogę się doczekać kolejnej części!! Pozdrawiam gorąco!!
OdpowiedzUsuńPo 15 komentarzach..:P Oj, coś mi się wydaje, że to już niedługo..:D Świetne.! Już nie mogę się doczekać kolejnej części.! Życzę duużo weny i pozdrawiam gorąco.!^.^
OdpowiedzUsuńSuper, super SUPER! Kocham to opowiadanko XD
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepna czesc! bardzo, Bardzo, BARDZO!!! ;DDDDDDDD
Hurra!! Piętnasty komentetor! Mam nadzieję, że dotrzymasz obietnicy i pojawi się następna część, bo pierwsze są naprawdę baaaardzoo fajne!!
OdpowiedzUsuńDużo weny, wolnego czasu i POZDRAWIAM!!! ^^
To było cudowne!!Zarazem śmieszne i takie słodziutkie!! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy!!Dużo weny!!!
to tak jakby... masz 15 komentarzy, Lili xD miałam ambitny plan napisać Ci wówczas swoją opinię na temat tego rozdziału, ale... skończyło się na tym, że Ci ją napisałam na pv... xD KOLEJNY ROZDZIAŁ LEPSZY! xD to tak w ramach małej zapowiedzi ode mnie jakby komuś się chciało czytać komentarze ^.^ bo ja z nudy to robię xD tak po prostu, bo śledzę trochu mało blogów, a część z pisarek jest dość mało aktywna... xD
OdpowiedzUsuńHah, genialne :) , ale 1 rozdział lepszy xd
OdpowiedzUsuń